Każdy
człowiek ulegał różnorodnym pokusom, posiadał jakieś wady, żył według własnej
filozofii. Często nie zważając na konsekwencje, dokonywał czynów godnych
potępienia. Zwykle motywy tych działań związane były z własnymi egoistycznymi
pobudkami. Każdego złego bohatera cechowało poczucie wyższości i to właśnie
dzięki niemu swoje zbrodnie popełniał bezkarnie.
Od
pewnego czasu nie potrafiłem samodzielnie ocenić, czy byłem bohaterem dobrym
czy złym. Ostatnie kilka lat spędziłem w wiosce, szukając jakiejś idei i
autorytetu, lecz wszelkie próby okazały się bezcelowe. Czułem, że ta mroczna
część mnie stopniowo przejmuje władzę nad ciałem i umysłem, a ja, mimo
nieustannej wewnętrznej walki, nie mogłem temu zaradzić.
Na
początku udawałem, że los Konohy oraz jej mieszkańców nie jest mi obojętny, ale
to nie była prawda. Przez krótki okres grałem porządnego obywatela, który sumiennie
wypełniał powierzone mu zadania. W rzeczywistości nienawidziłem każdego
centymetra tej przeklętej wioski i korzystałem ze wszelkich możliwych sposobów,
aby jak najwięcej czasu spędzać poza jej murami.
Minęło osiem
lat, więc ludzie przestali tak licznie i ochoczo przychodzić pod pomnik
wzniesiony ku czci poległych na placu boju shinobi, a kobiety nie opłakiwały
już zmarłych mężów. Te najmłodsze, roześmiane bachory, uczęszczające do
Akademii, nie miały zielonego pojęcia o bólu i cierpieniu, nie wiedziały
jeszcze, czym była utrata bliskich dla nich osób. Wreszcie na świecie zapanował
upragniony przez wszystkich pokój oparty na sprawiedliwej i dobroczynnej
równowadze pomiędzy nacjami.
Każdego
dnia patrzyłem na ową sielankę z politowaniem. Wiedziałem, że prędzej czy
później stanie się coś, co zniszczy tę idyllę, i coraz częściej dochodziłem do
wniosku, że zapalnikiem tego „czegoś” będę ja sam.
Naciągnąłem
mocniej kaptur na głowę. Na dworze rozszalała się burza. Niebo spowite czarnymi
chmurami przecinały błyskawice, a wielkie krople deszczu odbijały się od
zakurzonej drogi. Naraz zerwał się silny wiatr, który giął czubkami drzew, strącając
z nich zielone listki. Chwilę później rozległy się ogłuszające grzmoty.
Temperatura spadła gwałtownie; trudno było wierzyć, że jeszcze przed chwilą
panował upał.
Kroczyłem
nadzwyczaj wolno, a już dawno temu pozostawiłem swych towarzyszy daleko w tyle.
I choć deszcz sprawił, że przemokłem do suchej nitki, to cieszyłem się na widok
opustoszałych, konohańskich ulic. Przynajmniej nie musiałem po raz enty patrzeć
na roześmiane twarze mieszkańców. Miłość i szczęście panujące wokół, za każdym
razem przyprawiały mnie o niegodziwe myśli. Miałem ludziom za złe to, jak
szybko zapomnieli o hektolitrach krwi przelanej na polu bitwy. Być może był to
główny powód mojej nienawiści.
–
Uchiha! – Usłyszałem kobiecy krzyk stłumiony przez burzowe grzmoty. Hoshi –
rudowłosa, pyskata, wścibska i bezużyteczna dziewczyna, w wielu aspektach przypominająca
Karin, nawoływała mnie już od jakiegoś czasu. Chyba naprawdę wierzyła, że
zawrócę i pomogę jej nieść rannego grubasa – Taichiego. Pech chciał, iż obie
niezdary należały do mojej tymczasowej drużyny.
Prychnąłem
lekceważąco, przyśpieszając. Może kiedyś wreszcie zrozumieją, że nie obchodziło
mnie to, co się z nimi stanie.
Wreszcie
dotarłem to tego cholernego budynku Hokage i nie pukając, wtargnąłem do
gabinetu Szóstego.
– Sasuke…?
– Naruto podskoczył na krześle, gdy trzasnąłem głośno drzwiami. Był widocznie
zaskoczony moją wizytą. Kiedy jego usta zaczęły się otwierać, zapewne po to,
żeby zadać jakieś bezsensowne pytanie, wyciągnąłem z kieszeni zwój i rzuciłem
go na biurko. – Tak szybko wykonaliście misję?
Nie
rozumiałem, dlaczego go to dziwiło. Gdybym wyruszył samotnie, wróciłbym do
Konohy dopiero po kilku tygodniach, jednakże podróżując w towarzystwie tej irytującej
dziewuchy i tego spasionego nieudacznika, śpieszyłem do domu jak nigdy.
– Gdzie
Hoshi i Taichi? – zapytał, zerkając, czy przypadkiem owa dwójka nie schowała
się gdzieś za mną. Po chwili spojrzał na mnie tak, jakbym pozbył się ich raz na
zawsze podczas naszej wyprawy do Iwy. Skłamałbym, mówiąc, że o tym nie
myślałem.
– W
wiosce – odparłem.
Stosunki
między mną a zasadniczym Uzumakim były raczej oziębłe i nie robiliśmy niczego,
co mogłoby zmniejszyć dzielący nas dystans. Zbyt wiele straciliśmy w tej wojnie.
Na polu bitwy pozostała niewielka cząstka naszej duszy i obaj nie potrafiliśmy
bez niej normalnie funkcjonować.
Rysy twarzy
Naruto złagodniały, jednakże w dalszym ciągu obserwował mnie uważnie.
– Sasuke
– zaczął. – Ostatnio dziwnie się zachowujesz. Martwię się o ciebie.
W
rzeczywistości Szósty miał na myśli coś zupełnie innego. Nie martwił się o
mnie, lecz o Konohę. Czemu otwarcie nie przyznał, że zaczął się mnie obawiać? Czemu
nie powiedział, że mi nie ufał i nie wyrzucił na zbity pysk? Nie winiłbym go za
to. Sam sobie nie ufałem.
– Czy to
już wszystko, co zamierzałeś mi przekazać? – zapytałem.
Uzumaki
poruszył się niespokojnie na krześle i rzeczowym tonem powiedział:
– Na
jakiś czas zostaniesz zawieszony, ja…
Nawet
nie pozwoliłem mu dokończyć. Natychmiast wypowiedziałem swoje zdanie na owy
temat. Zamierzał zatrzymać mnie w wiosce, pozbawić jedynej rzeczy, która
sprawiała mi przyjemność. Wykonując misje, choć przez chwilę miałem poczucie
celu. To właśnie dzięki nim udało mi się uśpić mroczą część duszy na jakiś
czas.
– Sasuke
– powiedział, widząc jak wzbiera we mnie gniew. – Robię to dla twojego dobra.
– Dla
mojego, kurwa, dobra?! Przecież to tylko pogorszy sprawę!
On chyba
naprawdę nie zdawał sobie sprawy, do czego byłem zdolny, kiedy straciłem nad
sobą panowanie, kiedy Demon drzemiący wewnątrz mnie od czasu do czasu dawał o
sobie znać.
–
Przykro mi – usłyszałem, nim porządnie trzasnąłem drzwiami.
Gdy opuściłem
gabinet Szóstego, będąc wyraźnie w złym nastroju, natknąłem się na moją „drużynę”.
Biedna, drobna Hoshi wciąż podtrzymywała Taichiego.
–
Uchiha… – sapnął grubas, z trudem łapiąc powietrze do płuc.
Och,
mógł już nie przesadzać, nie był wcale taki chory. Kilka zadrapań to nie wyrok
śmierci.
– Jesteś
nienormalny…
Cóż za
stwierdzenie, prychnąłem w myślach. Zupełnie tak, jakbym o tym nie wiedział.
Już dawno temu pojąłem, że zacząłem tracić zmysły. Lecz oni, w przeciwieństwie
do mnie, nie zdawali sobie sprawy, że był to bardzo poważny problem.
– Mogłeś
nas zabić tym swoim jutsu! – warknęło rudowłose dziewuszysko. Że też musiała
przypomnieć o swojej obecności… – Co ty sobie wyobrażasz! – Gromiła mnie
wzrokiem.
– Hoshi.
– Wrzaski przerwał Naruto, który w samą porę wychylił się zza drzwi swojego gabinetu.
Dwójka
nieudaczników spojrzała na Hokage, a ja, korzystając z okazji, czmychnąłem z
budynku.
Kiedy
dotarłem do posiadłości ulokowanej, dzięki Bogu, na obrzeżach wioski, przestało
padać. Już z daleka dostrzegłem, że po raz drugi w tym tygodniu pod moimi
drzwiami pałęta się pies. Przegoniłem tego brudnego, starego kundla tak jak
zawsze.
Byłem wykończony
dzisiejszym dniem, więc w ekspresowym tempie znalazłem się w sypialni. Rzuciłem
na podłogę broń, którą miałem przy sobie, plecak oraz przepoconą koszulę i
zaraz potem wskoczyłem do łóżka.
Leżałem
na prawym boku i mimo potwornego zmęczenia bezskutecznie próbowałem oddać się w
objęcia Morfeusza. Przypomniałem sobie dzisiejsze słowa Naruto:
Może to tylko przemęczenie. Odpocznij nieco.
Niedługo wszystko wróci do normy. Zobaczysz.
Gadka
szmatka! Już niczego nie dało się zrobić. Będzie tylko gorzej i gorzej… Może
powinienem opuścić Konohę, nim najdzie mnie pomysł zniszczenia jej doszczętnie?
Wyruszyłbym z samego rana, nie mówiąc o tym nikomu.
Westchnąłem.
Pustym wzrokiem patrzyłem na poruszające się wskazówki zegara.
Druga.
Druga
piętnaście.
Druga
trzydzieści jeden.
Druga
czterdzieści trzy.
I w
momencie, kiedy w pokoju zrobiło się chłodno, poczułem się jakoś nieswojo.
Zadrżałem, bynajmniej nie z powodu zimna. Z pewnością nie był to też strach. A
może jednak?
Nie
zmieniając pozycji, wyczuliłem zmysły, poszukując obcej chakry. Wyglądało na
to, że w obrębie posiadłości nikt się nie kręcił.
Ułożyłem
się wygodniej na posłaniu i rozluźniłem wszystkie mięśnie, lecz nie pomogło to
w zwalczeniu złego przeczucia. Wciąż odnosiłem dziwne wrażenie, że w sypialni
znajduje się ktoś jeszcze. Czułem, jak cudze oczy intensywnie i przenikliwie wpatrywały
się w moje plecy i wywiercały w nich ogromną dziurę. Nie potrafiłem normalnie
oddychać i zapanować nad drżącym ciałem. Zupełnie tak, jakbym był pod wpływem
któregoś z medycznych jutsu.
Wolnym
ruchem obróciłem się za siebie. Zamarłem, widząc ogromne ślepia wielkości
spodków. Poza nimi dostrzegłem jedynie zarys niewysokiej postaci otulonej przez
mrok panujący w pokoju.
– Co
jest…?!
Byłem
przerażony. Nie potrafiłem nawet stwierdzić, czy miałem do czynienia z
człowiekiem.
Musiałem
sprawdzić, czy nie była to przypadkiem jakaś nowa, nieznana mi bliżej technika.
Aktywowałem niezawodny Sharingan, jednakże wówczas kreatura rozpłynęła się w
powietrzu.
Całe
zajście trwało nie więcej niż minutę.
Jeszcze
długo po tym wydarzeniu siedziałem i obserwowałem miejsce, w którym „stała”
zjawa. Później dla pewności przeszukałem cały dom, następnie podwórze, a nawet
kilka uliczek nieopodal posiadłości.
Rozważałem
różne możliwości: Zakazane jutsu o dalekim zasięgu? Zwykły sen? Przywidzenia?
Wreszcie
postanowiłem zapomnieć o tym dziwacznym, niecodziennym epizodzie. I bez tego
byłem już bliski obłędu. Wróciłem do łóżka i zamknąłem oczy. Zasnąłem
natychmiast.
Na
domiar złego dzisiejszej nocy przyśniła mi się ona. Ta, której przed laty nie
potrafiłem uratować.
__________________________________________________
Nadal
nie mogę odnaleźć się w FanFiction. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe. Rozdział
jest bardzo, bardzo krótki i ogółem nie wyszedł tak jak chciałam. Na razie
jest… smętnie(?), ale z biegiem czasu powinno się to zmienić. Opowiadanie
istnieje dla Was, więc to od Was zależy, czy kolejny epizod w ogóle się pojawi.
Dziękuję, że mimo wszystko czytacie moje wypociny. :D
Pozdrawiam
i liczę na szczere komentarze.
Rozdział świetny. Bardzo tajemniczy, a ostatnie zdanie mnie najbardziej zaciekawiło. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział i co nieco się wyjaśni ;)
OdpowiedzUsuńRozdział rzeczywiście krótki. Ale czy to źle? Miał wprowadzić nas odrobinę w sytuację nie tylko wioski, ale i samego Sasuke. I uważam, że to zadanie wypełnił. Co prawda nie mamy tego za wiele, ale wystarczająco, by zacząć coś kombinować.
OdpowiedzUsuńNie będę cię zamęczać moimi domysłami, bo chyba już wiesz, że ja wiem. xD Oczywiście zawsze mogę się mylić...
Ostatnie dwa zdania są piękne. Aż mnie korci, żeby cię gonić o nowy rozdział, ale ja czekam na DC. :D
Cytat się wyjaśnił i sprawił, że zaczęłam się chichrać (Boże, znowu...). Już wyobrażam sobie naszego Sasuke z tymi wewnętrznymi rozterkami.
Przepraszam za tak nieskładny komentarz, ale spójrz na zegarek. Wstałam tylko dla ciebie!
Pozdrawiam! :3
Widzisz, wstałam o równie wczesnej porze, tylko po to, żeby odpisać na Twój komentarz. (No dobrze, nie tylko.)
UsuńZdaję sobie sprawę, że możesz przewidzieć większą część fabuły. W końcu myślimy tak samo. xD
I proszę, nie śmiejmy się już z biednego Sasuke. :D Choć jak przypomnę sobie tamten rozdział...
Pozdrawiam, pozdrawiam. :*
Ohayo ^^
OdpowiedzUsuńOczywiście, że chętnie przeczytałam twe opowiadanie. Świetnie, że dałaś mi o tym znać, naprawdę bardzo się cieszę ;)
Super, że wzięłaś się za Naruto, a tym samym za jeden z moich ulubionych paringów. Mimo, że można zleźć w internecie mnóstwo, ale to mnóstwo fanfick'ów SasuSaku, to niektóre są tak oklepane, że aż głowa boli. Z reguły do tego pisane są w sposób: zjadłam śniadanie, pościeliłam łóżko, a za oknem świeciło słońce.
U ciebie jednak nie ma suchej fabuły czy akcji, a pojawiły się przemyślenia, co osobiście bardzo cenię w opowiadaniach.
Końcówka mnie cholernie intryguje. Sakura nie żyje? Będzie się pojawiała tylko w jego wyobrażeniach, czy na przykład mówił teraz o matce?
Tyle teorii, tyle teorii, a tylko jedna dobra opcja xd
Rozdział bardzo mi się podobał i bardzo się cieszę, że mogę czytać twoje wydanie SS <3
Pozdrawiam i ukłony w stronę Akemii za szablon ;)
Cieszę się, że mimo wszystko się podoba. Nadal podchodzę do tego opowiadania z dystansem, więc Wasze opinie są dla mnie naprawdę ważne.
UsuńTak, Akemii odwaliła kawał naprawdę dobrej roboty.
Pozdrawiam i dziękuję z opinię. :*
Opowiadanie fajnie się zaczyna a to już jakiś sukces. Muszę przyznać ,że jak tu pierwszy raz weszłam to pomyślałam ,,Ale odpicowany blog. Zbyt ładny = zbyt nudny. Jeszcze autorka pomyśli,że szablon to wszystko i będą tu zapodane opowiadania w stylu ,,uśmiechnęłam się, on mnie przytulił i będzie happy end" i to w jednym rozdziale.". Ale muszę przyznać,że się myliłam. I to bardzo. Gdy przeczytałam ten rozdział, normalnie zakochałam się w tym twoim opowiadanku. Jestem pesymistką i nie wierzę ,że wszystko będzie dobre i to w chwili gdy jest złe.Świetnie ujęłaś wszystkie uczucia. Normalnie nic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńNo i oklaski dla Akemii. Mimo wszystko blog wygląda jak blog a nie jak.. no.. jak dziwne coś. Tak...
Mam zamiar zostać wierną fanką twojego opowiadanka :D. A no i przepraszam za moje głupie myśli. Nie powinnam wątpić w tego bloga.
Jejku, dziękuję bardzo. :D
UsuńBędę się starała, żeby wszystko wypadło jak najlepiej. ^^
Tak, tak, tak Tristis ma właśnie kolejne ulubione opowiadanie Sasu-saku.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo tajemniczy i jednocześnie nasuwa wiele pytań. Podoba mi się Twój Sasuke. Jest prawdziwy. Tak, to idealne słowo.
Zastanawia mnie relacja Naruto-Sasuke, ale to pewnie wyjaśni się w następnych rozdziałach.
Czyżby dziewczyną ze snów była Sakura? Skoro to SS to ona powinna chyba żyć.
aaaa zbyt wiele pytań. No nic. Czekam na rozdział 2 z niecierpliwością.
ps: możesz usunąć weryfikację obrazkową? Ułatwi to dodawanie komentarzy.
Pozdrawiam :)
Cieszę się. Cieszę, cieszę, cieszę, że się podoba. :D
UsuńCo do tej weryfikacji obrazkowej to nawet nie wiedziałam, że jest włączona. :O Już załatwione. ^^
Nareszcie odzyskałam internet i mogłam na spokojnie przeczytać ten upragniony pierwszy rozdział na tym blogu.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze że zaintrygowałaś mnie od samego początku. Twój Sasuke jest taki prawdziwy - chłodny, ignorujący otaczających go ludzi a przede wszystkim ma ten swoj urok. I te jego rozmyślenia że jeśli ten błogi spokój Wiosek zostanie naruszony, to że on będzie zapalnikiem, który to wszystko rozpocznie. Po prostu genialne! ;)
Relacje pomiędzy Naruto a Sasuke, rzeczywiście są chłodne... Jednak jeśli ma to coś wspólnego z nieobecnością Sakury, to wtedy owe relacje są zrozumiałe.
Dostrzegłam że te dwa ostatnie zdania, najbardziej uderzyły w czytelników. I teraz i mnie intryguje, czy ową zjawą była Sakura nie żywa? Bądź też żywa, bo jak sama napomkłaś w opowiadaniu, nawet Sasuke nie był pewny czy to było jutsu, czy zwykłe omamy... ;)
Pozdrawiam gorąco i czekam cierpliwie na kolejny rozdział ;)
Czekałam na Twój komentarz i na to co powiesz. xD
UsuńHihihi ;DDD
UsuńZnalazłam Twojego bloga w spisie FF. Zainteresował mnie sam opis więc postanowiłam przeczytać. Powiem Ci, że zaintrygowały mnie już pierwsze słowa..
OdpowiedzUsuńRelacje między Naruto, a Sakurą? Interesujące.. Trochę dziwne że Lisek już nie chce 'odzyskać' przyjaciela.. Ale jeżeli to spowodowane śmiercią Sakury to rozumiem :<
Najbardziej dopasowane to były chyba stwierdzenia o Karin xD
"– Uchiha! – Usłyszałem kobiecy krzyk stłumiony przez burzowe grzmoty. Hoshi – rudowłosa, pyskata, wścibska i bezużyteczna dziewczyna, w wielu aspektach przypominająca Karin, nawoływała mnie już od jakiegoś czasu. Chyba naprawdę wierzyła, że zawrócę i pomogę jej nieść rannego grubasa – Taichiego. Pech chciał, iż obie niezdary należały do mojej tymczasowej drużyny."
Rozwaliło mnie to serio xD Trafne!
No i świetny koniec :>
W każdym bądź razie, możesz być pewna, że nie zajrzałam tu po raz ostatni :>
Zapraszam do siebie ( pojawił się na razie prolog )
http://shiro-kyosu.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Dziękuję, dziękuję bardzo. Na blog na pewno zajrzę i skomentuję. ^^
UsuńPodoba mi się. Mam nadzieję, że Sakura nie jest martwaaa :(
OdpowiedzUsuńKobieto! To był jeden rozdział. Jeden króciusieńki rozdział, a tych niewiele słów już zdążyło zesłać na mnie falę emocji. Gdy wzięłam się za czytanie myślałam tylko o Sakurze i miejscu, w którym przebywa. Teraz już wiem i gdyby nie ta "zjawa" nawiedzająca Sasuke, być może załamałabym się brakiem Haruno. A jednak dałaś mi nadzieję.
OdpowiedzUsuńStyl pisania... cudowny! Na początku miałam tylko chwilowe wrażenie, że starasz się nadać na siłę taką... wyniosłość, można by rzecz, ale ów wrażenie trwało może do drugiego akapitu, a potem kompletnie się ulotniło.
Podziwiam! Wiem, że stworzysz niesamowitą historię dlatego dołączam się do grona czytelników z czystym sercem. Tym bardziej intryguje mnie twój pomysł - zamawiając szablon podkreślałaś, że opowiadanie będzie pisane z perspektywy Sasuke - to lubię! Nie wiem czy sporadycznie nie wtrąci się tutaj Sakura, ale na razie zapowiada się, że to pan Uchiha będzie wyłącznym narratorem, co bardzo mi się uśmiecha. Nie ukrywam, że jest on "ciężką" postacią i naprawdę trudno przychodzi wczucie się w jego... mroczną osobowość, dlatego życzę ci powodzenia i wierzę, że nas nie zawiedziesz. Dasz sobie radę nawet z oziębłym Uchihą! ^ ^
Uch... no nie mogę wyjść z podziwu. Zaczęłaś naprawdę świetnie. Atmosfera tego opowiadania jest taka... poważna. Krew, wojna... Już czuć, że nie będzie to komiczny FanFick gdzie ważną rolę odgrywać będzie humor. Cieszę się, że nie zrobiłaś z Naruto i Sasuke duetu z pierwszej serii Anime, gdy awanturowali się o byle co. W rozdziale są opanowani, obaj - nawet Uzumaki!
Pozazdrościć i pogratulować!
Możesz liczyć na moje wsparcie <3
Z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że wkrótce zastąpisz te pytajniki po prawej jakąś konkretną datą xD
Pozdrawiam!
Dziękuję, dziękuję! Sprawiłaś, że uśmiecham się bardzo, bardzo szeroko. :D
UsuńMam nadzieję, że nikogo nie zawiodę i uda mi się oddać charakter Sasuke. ^^
Co do stylu pisania to zdaję sobie sprawę, że jest nieco wyniosły i nie każdemu podchodzi, ale chyba już inaczej nie dam rady. :D
Pozdrawiam i dziękuję jeszcze raz. :*
Uhuu. Musisz wiedzieć, że nie jestem zagorzałą fanką SasuSaku i nie siedzę godzinami w Internecie, szukając opowiadań właśnie o tym paringu. Zazwyczaj czytam jeden rozdział i pasuję, bo fabuła nie wyróżnia się niczym szczególnym. Zaledwie 3 autorki potrafiły mnie wciągnąć w swój sasusakurowaty świat. Ale dzisiaj... (a właściwie wczoraj, bo już wczoraj przeczytałam ten rozdział, jednakże dziwnym trafem opcja "napisz komentarz" nie chciała się uaktywnić) przeczytawszy ten jeden, jedyny rozdział, znalazłam kolejną historię godną uwagi :)
OdpowiedzUsuńCo mi się najbardziej podobało? Że nie robisz z Sasuke grzecznej, posłusznej cioty,a niemal w 100% zachowałaś jego charakter. (przynajmniej ja to tak odbieram, bo oczywiście zdania mogą być różne xd) Nadal jest silny, nie przejmuje się losem swoich "towarzyszy nieudaczników" i (oczywiście xd) ma w dupie zdanie Naruto xd No i zachowałaś tą jego mroczność! To zdecydowanie największy plus. Naprawdę ucieszyłam się, czytając, że Uchiha źle się czuje w Wiosce i boi się, że może znów wpaść na pomysł zniszczenia jej.
No i... zabiłaś Sakure? Tak wywnioskowałam z fragmentu:
"Zbyt wiele straciliśmy w tej wojnie. Na polu bitwy pozostała niewielka cząstka naszej duszy i obaj nie potrafiliśmy bez niej normalnie funkcjonować."
Czyżby tą cząsteczką była właśnie Sakura? No i zjawa/nie zjawa - obstawiam, że nią również była Haruno i to do jej osoby zawędrowały sny Sasuke pod koniec rozdziału :)
No i styl. Chyba nic mu nie mogę zarzucić, jest bardzo płynny, naprawdę super się czyta Twoje dzieło. Szczerze to byłam nawet zawiedziona, że ten rozdział był taki krótki, bo naprawdę całość czytało się niesamowicie przyjemnie. Dysortografia? Może raz, czy dwa zauważyłam brak przecinka, jednak to się zdarza każdemu. Mogę się jedynie doczepić do zdania:
"Kroczyłem nadzwyczaj wolno, a już dawno temu pozostawiłem swych towarzyszy daleko w tyle." -> jeśli chodzi o składnię, to chyba lepiej by brzmiało "Kroczyłem nadzwyczaj wolno, już dawno zostawiając swych towarzyszy daleko w tyle." Jednak to tylko sugestia^^
Podsumowując - mam nadzieję, że nie zepsujesz tego pomysłu, bo zapowiada się naprawdę świetna historia, którą z wielką chęcią będę czytać! :D
Pozdrawiam i WENY!
[troublesome--love.blogspot.com]
P.S. Jest możliwość informowania o nowościach na gg? Raczej nie ufam temu ustrojstwu "obserwatorzy", a nie uśmiecha mi się zaglądanie na bloga codziennie, w ramach kontroli xd gg:1048346
Dziękuję! Takie komentarze bardzo mnie motywują. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że komuś podobają się moje wypociny. xD
UsuńNumer GG już zapisuję i jeśli tylko pojawi się coś nowego z pewnością Cię o tym poinformuję. :)
Pozdrawiam. ^^
Ach, no i wena bardzo się przyda! :D
Wpadłam na tego bloga zupełnie przypadkiem. Lubię parę SasuSaku, ale blogi, które o nich czytałam raczej nie są zbytnio wybitne. Ale u ciebie coś sprawiło, że śmiem twierdzić, że twoje opowiadanie będzie jednym z najlepszych.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się, że w całości zachowałaś charakter Sasuke. Nie robisz z niego nawróconego diabła, ani nic innego. Opisujesz, że źle czuje się w wiosce i szuka własnego celu, nie przejmuje się losem towarzyszy i ma gdzieś Naruto ^ ^ Uwielbiam go właśnie za to i bardzo mnie cieszy, że nie zrobiłaś z niego " grzecznej, posłusznej cioty" jak to opisała Chusteczka aha. W zupełności się z jej komentarzem zgadzam.
Masz bardzo przyjemny styl pisania i muszę przyznać, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Życzę dużo weny i czasu. Pozdrawiam,
Darkness Dawn.
PS: Jeśli miałabyś chwilę czasu, zapraszam do mnie.
Niezmiernie mi miło, że zdołałam Cię zaciekawić. ^^
UsuńBloga z chęcią odwiedzę i z pewnością pozostawię po sobie jakiś ślad. :D
Dziękuję i pozdrawiam. :D
Ohayo! Na twojego bloga wpadłam przypadkiem i nie żałuję. Piszesz fantastycznie. Bardzo mnie zaciekawiłaś tym rozdziałem. Co prawda nie jestem fanką SasuSaku, jednak twój blog mnie zaciekawił i myślę, że mogę zrobić wyjatek. :3 Pan Uchiha wyszedł ci w tym rozdziale.. idealnie. Zwykle mam dużo do napisania w komentarzu, jednak tym razem jest odwrotnie, co jest spowodowane tym, że jestem pozytywnie zaskoczona. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, o którym, mam nadzieję, nie zapomnisz mnie poinformować. :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny. ;*
Ps. W wolnej chwili zapraszam również do siebie.
Zapomniałam wspomnieć, że z przyjemnością dodaję twojego bloga do linków. :3
UsuńDziękuję. Zajrzę, kiedy tylko wrócę z urlopu. ^^
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa SPAM jest specjalna zakładka. -.-
UsuńOhayo :D
OdpowiedzUsuńWzięłam się za czytanie tego opowiadania i muszę powiedzieć, że już na wstępie bardzo mi się spodobało.
Rozdział może i był krótki, ale nadrabia treścią. ^^
SasuSaku to mój ulubiony paring. *,* Kocham Sakurę i Sasuke, cieszę się, że blog jest im poświęcony.
Hm.. Naruto Hokage? xD Że ta wioska jeszcze nie została zrujnowana..xd :D
Bardzo podobały mi się przemyślenia Sasuke, te na temat utraty bliskich i cierpienia.
Zastanawiam się kogo on nie zdołał uratować.. ^^
Cóż, czekam na kolejny rozdział. :)
Świetny rozdział, wszystko owiane tajemnicą, lubię czytać opowiadania z perspektywy Sasuke, może dlatego, że bardzo rzadko można spotkać blogi pisane z jego perspektywy. Tak czy siak zainteresowałaś mnie i postaram się regularnie tu zaglądać i oczywiście pozwolę sobie dodać twojego bloga do linków
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Na wstępie chciałam powiedzieć, że bardzo lubię SasuSaku, ale ich popularność jest tak kosmicznie wielka, że znaleźć coś ciekawego to jak szukanie igły w stogu siana. Jednak kiedy zabrałam się za twój rozdział, nie potrafiłam się oderwać. Idealnie oddałaś perspektywę Sasuke, jego nienawiść do wioski i egoizm. Zaskoczyłaś mnie tym jak obojętni wobec siebie są Sasuke i Naruto, chyba nigdy się n spotkałam z sytuacją, żeby ta dwójka po powrocie Sasuke do wioski nie przyjaźniła się do końca świata. I muszę przyznać, że jest to niesamowicie intrygujące. No i oczywiście nieżyjąca(?) Sakura. Styl masz niesamowity, dojrzały, ale jednocześnie nie męczący. Ostatnie dwa zdania są piękne, aż mnie zostawiły w takim osłupieniu na chwilę.
OdpowiedzUsuńJeśli powiadamiasz o nowych rozdziałach na gg to ja byłabym wdzięczna - 37067915
Pozdrawiam i życzę duużo weny!
Jasne, już zapisuję numer. :D
UsuńZapowiada się ciekawie. Tyle mogę napisać po przeczytaniu tego rozdziału, bo w sumie nie działo się za wiele. Ale cóż, tak to już jest z pierwszymi rozdziałami.
OdpowiedzUsuńMimo to, podobały mi się te rozważania Sasuke. Jak na razie nie potrafię zbyt dobrze zrozumieć jego uczuć. W sumie, to nie jestem pewna co tak właściwie ma na myśli...ale to nawet lepiej. Przez to jestem ciekawa, czy wyjaśni się to w kolejnym rozdziale.
Zastanawiam się też, co z Sakurą? Czyżby nie żyła? Na to by wskazywało sądząc po ostatnich słowach, ale tak naprawdę, to nie wiadomo tego do końca...bo przecież nie koniecznie musiało chodzić właśnie o nią. Jednak jak na razie raczej pozostanę przy tej wersji ^^
Muszę jeszcze dodać, że jestem pod wrażeniem twojego stylu pisania. Oprócz tego, że jest naprawdę dobry, posiada wszystkie cechy, które lubię, by były zachowane w tekście, dlatego z czystą przyjemnością przeczytałam ten rozdział.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam!
:)
Zostałaś przeze mnie nominowana do nagrody The Versatile Blogger, informacje na moim blogu
OdpowiedzUsuń-http://be-butler.blogspot.com/
-http://hope-and-friends.blogspot.com/
-http://jestem-otaku.blogspot.com/
:3
Chwila, muszę uspokoić emocje.
OdpowiedzUsuń3..
2..
1..
Ok xD
Podoba mi się, że zachowałaś Sasuke takim jakim jest. Jak już ktoś wyżej napisał - nie robisz z niego posłusznej cioty i tak powinno być. Powinien być zbuntowanym, chamowatym, myślącym wyłącznie o sobie draniem, na widok którego kobietom stają cycki. Relacje między nim, a Uzumakim chłodne, nawet tuż po pełnej mroku i rozlewu krwi wojnie nic, a nic ich do siebie nie zbliżyło. Nie ma tęczy, więc to mi się podoba.
,,Każdego dnia patrzyłem na ową sielankę z politowaniem. Wiedziałem, że prędzej czy później stanie się coś, co zniszczy tę idyllę, i coraz częściej dochodziłem do wniosku, że zapalnikiem tego „czegoś” będę ja sam."
Rozwalić tę dziurę w drobny mak! Niech cierpią beztroscy głupcy! Tak, w pełni się z Sasuke zgadzam.. Konoha powinna być jeszcze bardziej szarą dziurą niż w Ame po takich wydarzeniach >.< Ludzie powinni jęczeć i cierpieć po stracie bliskich. Mam nadzieję, że Sasuke nie rzuca słów na wiatr i zmieni całą tą sielanowką sytuację xD
Uwielbiam mroczną osobowość Sasuke! Uwielbiam to, że jest narratorem i będziemy znać wszystkie jego myśli oraz emocje, które przedstawi nam z własnej perspektywy. Uwielbiam to, że chcesz wcisnąć do opowiadania sceny erotyczne i wszystko jest z punktu widzenia prostaka Uchihy! Już Cię kocham xD
Nie wiedzieć czemu ów zjawa skojarzyła mi się z Haruno. Przypadek? Mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek i niebawem zdradzisz nam co z samą Sakurą się dzieje, bo cholernie mnie to zastanawia. No i na końcu sam Uchiha zapewne o niej wspomina, więc robi się ciekawie. Cholernie nie mogę doczekać się nowych rozdziałów i tak w ogóle, to współczuję Sasuke towarzyszy 'nieudaczników', jak sam ich nazwał xD Jak ta ruda przypomina mu Karin, to rzeczywiście słabo ^^"
Jedyne co mi się nie podobało to to, że Sasuke przegonił pieska i nazwał go kundlem =.= Mógłby go nakarmić, a nie xD
Napisałabym jeszcze więcej, ale jestem pod wpływem emocji XD
Podsumowując - genialny rozdział, genialny Twój styl.
Życzę dużych przypływów weny!
Kłaniam się nisko,
Hitoshi.
Ludzie dziwnie na mnie patrzyli, kiedy jechałam busem do domu i uśmiechałam się sama do siebie jeszcze długo po tym, jak przeczytałam Twój komentarz. :D
UsuńDziękuję bardzo, mam nadzieję, że nie zawiodę. :D
Chwileczkę... Kogo Sasuke nie zdołał uratować? W ostatnim zdaniu coś mnie zakuło w żołądek, a umysł podpowiedział tylko: ,,Sakura". Proszę, powiedz, że ona nie zginęła. że ona nie będzie jakimś tam duchem, że... Nie, proszę! Ja chcę żywą Sakurę! Ale jak się nad tym zastanawiam, to faktycznie, jeszcze o niej nie wspomniałaś. To niby pierwszy rozdział, ale... Ale myślę, że gdyby była żywa, to by się już pojawiła.
OdpowiedzUsuńEh, tyle rozwiązań, tyle wątpliwości. A na dodatek, nie wiemy kiedy będzie drugi rozdział... Smutne to wszystko...
Ale tak a propos, to wspaniale Ci idzie wcielanie się w rolę Sasuke. Sądzę, że właśnie tak mogłoby to wszystko wyglądać, gdyby Sasuke wrócił do wioski ;)
Pozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSPAM-u pod rozdziałem być nie powinno...
OdpowiedzUsuńGdy zaczynałam czytać, nie byłam do końca przekonana do tego, ale mi przeszło. Wciągnęło mnie choć miałam mieszane uczucia. Ale może następny rozdział rozjaśni mi nieco bardziej na temat Sasuke.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Morgue Daughter.
Strasznie mi się podoba twoje opowiadanie. Jestem niezmiernie ciekawa tego co się będzie dalej działo. Pozostawiłaś nam - czytelnikom wiele pytań : Kim jest postać pokoju Sasuke?, Jaka kobieta przyśniła się młodemu posiadaczowi sharingana? I najważniejsze: Co się stało z Sakurą? Bardzo mnie zaintrygowałaś mnie swoją historią SasuSaku jaką wymyśliłaś! :D A Tak trochę mniej poważnie, a bardziej na luzie. Kobieto
OdpowiedzUsuń.
.
.
Ave Black_Cloud ! :D Oby tak dalej ! OD dziś będę twoją stałą komentującą i odwiedzającą ! Tak więc przygotuj się na moje wejście smoka pod każdym twoim rozdziałem :D
Pozdrawiam...Karui-chan! :D
UsuńO kurcze. Miło mi. :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTak perfidnego SPAM-u jeszcze nie było. Jestem zniesmaczona tym faktem. ;-/
UsuńTO JEST SAKURA XD ta zjawa, duch czy imitacja człowieka, to na pewno Haruno. Wzruszyło mnie ostatnie zdanie; sprawiło, że zaczęłam zastanawiać się nad dalszą treścią i samym losem Sasuke; dobra robota! XD Pędzę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńYakiimo, Ty łosiu. Chyba ściągnęłaś mnie tu myślami. XD
UsuńTO JEST SAKURA XD ta zjawa, duch czy imitacja człowieka, to na pewno Haruno. Wzruszyło mnie ostatnie zdanie; sprawiło, że zaczęłam zastanawiać się nad dalszą treścią i samym losem Sasuke; dobra robota! XD Pędzę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuń