Siadasz przy kuchennym stole i
zaczynasz bębnić smukłymi palcami o drewniany blat, co rusz spoglądając na
czarne wskazówki zegara. Twój mężczyzna po raz kolejny się spóźnia, ale to cię
nie martwi. Masz czas, żeby jeszcze raz wszystko dokładnie przemyśleć, żeby po
raz dziesiąty dzisiejszego dnia pójść do sypialni i sprawdzić, czy wszystkie
rzeczy leżą w odpowiednich miejscach. Planowałaś to tak długo, tak dokładnie,
więc możesz poczekać jeszcze chwilę.
Podchodzisz do okna, opierasz
się biodrem o parapet i krzyżujesz ręce tuż pod biustem. Deszcz pada tak
siarczyście, że nie widzisz niczego poza mnóstwem przezroczystych kropel, które
raz po raz uderzają w szybę. Bierzesz kilka głębokich wdechów. To czekanie
zaczyna działać ci już na nerwy. Znowu pojawiają się te same wątpliwości i
znowu masz ochotę odwołać wszystko, albo odwlec o dzień lub dwa. Zaciskasz
pięści tak mocno, że wbijasz paznokcie w skórę. Zbyt dużo myślisz o tym
wszystkim, Sakura, zbyt dużo…
Drzwi otwierają się, czemu
towarzyszy ciche skrzypnięcie. Słyszysz, jak wchodzi do przedpokoju, ściąga
buty i rzuca klucze na stół. Wiesz, że intensywnie ci się przygląda, bo jego
przenikliwy wzrok wypala głęboką dziurę w twoich plecach. Poruszasz się
niespokojnie pod wpływem siły, którą wywiera na tobie owe spojrzenie i masz
nadzieję, że on tego nie zauważa. Udajesz obrażoną, choć doskonale zdajesz
sobie sprawę z tego, jak to wszystko się zakończy… A przynajmniej chcesz, by on
tak właśnie myślał…
Milczy, nie porusza się. Przez
moment odnosisz wrażenie, że to wszystko jest tylko złudzeniem, że wcale go
tutaj nie ma. Wtedy też czujesz ciepły oddech na swojej szyi i wstrząsa tobą
przyjemny, podniecający dreszcz.
– Przepraszam – szepcze, a ty
przymykasz powieki, słysząc cudowny dźwięk jego głosu. Wyczuwasz tą kuszącą
woń, która działa na ciebie gorzej niż opium i z trudem powstrzymujesz się,
żeby go nie dotknąć. Znowu nachodzą cię te same wątpliwości, znowu chcesz
wszystko odwołać, kiedy zatapia swoją dłoń w twoje gęste włosy, kiedy przygryza
płatek twojego ucha, kiedy zostawia mokry ślad po delikatnym pocałunku na twoim
ramieniu. – Przepraszam – powtarza, ale ty wciąż unikasz jego wzroku, nie
reagujesz na pieszczoty, choć już sam zapach ukochanego mężczyzny skutecznie
rozpala wszystkie twoje zmysły. – Wybacz mi, Sakura – mówi miękko – wybacz mi,
to był ostatni raz... Cholera, przecież wiesz jak bardzo cię kocham...
To prawda, zależy mu na tobie,
co udowadniał już niejednokrotnie. Wiesz, że chce się zmienić, ale nie może, bo
nie potrafi wyzbyć się swojej prawdziwej natury. Wiesz, że wciąż cię zdradza i
okłamuje na każdym kroku. Wiesz, czym naprawdę się zajmuje, choć on tak bardzo
usiłuje to przed tobą ukryć, tak bardzo się stara, żebyś nie dostrzegła jego
prawdziwego oblicza. Chcesz odejść, lecz on nigdy ci na to nie pozwoli.
Uzależnił się od ciebie; od twojego ciała, umysłu, duszy, dlatego nie zamierza
wypuścić z rąk swojego ukochanego skarbu, o którego tak długo zabiegał, który
tak długo pielęgnował. Bez względu na to, jakimi uczuciami go darzysz, nie masz
już sił, by w dalszym ciągu kontynuować ten związek. Od kilku miesięcy odnosisz
dziwne wrażenie, że tkwisz w próżni zawieszona gdzieś pomiędzy Światami i nie
potrafisz się z niej wydostać. Jesteś zmęczona tym wszystkim, więc pragniesz
tylko uwolnić siebie i innych spod władzy swojego despotycznego mężczyzny.
Dusisz się, resztkami sił usiłujesz wypłynąć na powierzchnię, by zaczerpnąć
świeżego powietrza, lecz coś nieustannie cię ogranicza... On cię ogranicza…
Ta ostatnia myśl działa orzeźwiająco
na twój umysł. Wreszcie masz szansę na wyzwolenie duszy spod jego kontroli,
więc dlaczego miałabyś z niej zrezygnować? Miłość z czasem przeminie, da się ją
zaleczyć, a ty nareszcie będziesz wolna, wreszcie zaczniesz oddychać.
Rozpoczynasz grę. Musisz się porządnie
skupić, nie możesz niczego robić pochopnie, w przeciwnym razie zapłacisz za to
najwyższą cenę.
Starasz się go wyminąć, wciąż
udając obrażoną, ale on wówczas mocno zakleszcza dłoń na twoim nadgarstku i
energicznym ruchem przyciąga cię do siebie. Nie dajesz po sobie poznać, że
dokładnie takiej reakcji się po nim spodziewałaś. Jest cały mokry, ubranie
przywiera do tego jakże idealnie wyrzeźbionego ciała. I pomyśleć, że biegł
specjalnie dla ciebie w tą ulewną noc. Protestujesz, choć robisz to mało
przekonywująco, bo tak naprawdę czujesz się wspaniale w ramionach ukochanego.
Delikatnie chwyta za twój podbródek i zmusza cię, byś na niego popatrzyła, byś
po raz tysięczny utonęła w czerni jego spojrzenia. Uśmiecha się, wzrokiem
błądzi po twojej twarzy i zaczyna napierać na ciebie całym sobą, i w momencie,
gdy plecami dotykasz ściany, wiesz już, że po raz kolejny wpadłaś w jego sidła.
Nie jest nachalny, wyczekuje jakiejś inicjatywy z twojej strony, lecz ty tylko
stoisz i zachwycasz się zmysłowymi wargami swojego ukochanego. Nie jesteś w
stanie racjonalnie myśleć, nie wtedy, kiedy on jest tak blisko, kiedy jego
biodra stykają się z twoimi, kiedy jego gorący oddech muska twoją twarz.
Mimowolnie wyciągasz rękę i kciukiem obrysowujesz kontur tych cudownych,
kuszących ust. Lubi, gdy go dotykasz, nawet jeżeli ten dotyk jest znikomy.
Odczuwasz przeogromną satysfakcję, że działasz na niego równie intensywnie, co
on na ciebie. Serce szaleje w twojej piersi, dłonie zaczynają drżeć. Znowu masz
ochotę zapomnieć o wszystkim, kochać się z nim tu i teraz. Pochyla się i
ucałowuje kącik twoich ust, a ty wzdychasz cicho, obejmując rękami jego szyję.
Mruczy z zadowolenia, kiedy wplątujesz palce w wilgotne, hebanowe włosy.
– Kocham cię – szepcze znowu i
przez nawałnicę uczuć, które tobą ogarniają, ledwo jesteś w stanie pojąć sens
tych słów. Jest ci gorąco, ubranie parzy twoją skórę i czujesz nieodpartą
potrzebę, by zrzucić je jak najszybciej. Przyciska swoje usta do twoich, przejeżdża
po nich językiem, by po chwili chwycić zębami dolną wargę i pociągnąć za nią
delikatnie. Z ledwością tłumisz w sobie jęk, bo żaden inny mężczyzna nie działa
na ciebie tak jak on. Żadnego innego mężczyzny nie kochałaś tak bardzo jak
jego. Uwielbiasz ten dreszcz, który przebiega po twoim ciele za każdym razem,
kiedy tylko na ciebie spojrzy. I doskonale wiesz, że to działa w obie strony.
Zsuwasz dłonie nieco niżej i
zaczynasz przebierać palcami po szyi, później delikatnie dotykasz opuszkami
tego cudownego zagłębienia tuż przy obojczyku. Napawasz się tym wszystkim;
widokiem, dotykiem, zapachem, a w szczególności gorącem, które wchłaniasz i
oddajesz ze zdwojoną siłą. Badasz ciało ukochanego bardzo dokładnie i nad wyraz
wnikliwie, jakbyś robiła to po raz pierwszy w życiu. Całą uwagę skupiasz na
sprawieniu mu jak największej przyjemności. Całujesz go tak nagle, tak mocno,
że zaskakujesz nie tylko jego, ale i samą siebie. Jest bierny, nie reaguje,
lecz ten stan trwa zaledwie ułamek sekundy. W końcu zaczyna oddawać każde
muśniecie, każdy najdrobniejszy dotyk z równym zaangażowaniem i żarliwością.
Jęczysz, gdy zaciska dłonie na twoich pośladkach, a potem unosi cię z niebywałą
lekkością i lokuje tuż nad swoimi biodrami. Nogami obejmujesz go w pasie,
chcesz, żeby znajdował się jeszcze bliżej, choć pomiędzy waszymi ciałami nie ma
nawet milimetra przerwy. Oddycha płytko, dyszy… zresztą, z tobą dzieje się
zupełnie to samo. Przymykasz powieki, kiedy zachłannie obcałowywuje twój dekolt
i drżącymi palcami usiłuje rozpiąć maleńkie guziczki swetra, co idzie mu z
mozołem. Jest podirytowany tym, że akurat dzisiejszego dnia musiałaś ubrać coś
takiego, czego tak trudno się pozbyć. Ku twojemu niezadowoleniu na moment
odrywa usta od twojej gorącej skóry. Oczy masz zamglone, przyćmione pożądaniem
i nie do końca zdajesz sobie sprawę z tego, co się właśnie dzieje. On
gwałtownie szarpie za materiał, rozrywając go w kilku miejscach. Całujesz go;
raz czule, a raz namiętnie, gdy zsuwa z ciebie górną część garderoby. Czujesz
na brzuchu jego pobudzoną męskość. Widzisz ten zachwyt malujący się na jego
twarzy, gdy spoziera na twoje odsłonięte piersi. Pochyla się, całuje je,
ściska, ssie… A to wszystko pomału przeobraża się w istną torturę. Pragniesz go
do bólu, pragniesz go każdą cząsteczką swojego ciała. Najchętniej wiłabyś się
teraz pod nim, chcąc sobie jakoś ulżyć, gdyby tylko nie trzymał cię tak mocno…
– Sasuke… – szepczesz drżącym,
zmienionym głosem. – Chodź…
Spogląda na ciebie z
niezrozumieniem, kiedy kładziesz dłoń na jego torsie i zaprzestajesz
jakichkolwiek pieszczot. Nie protestując, opuszcza cię nieśpiesznie, wciąż
trzymając blisko siebie, by twoje nabrzmiałe piersi otarły się o jego klatkę
piersiową podczas wykonywania tej czynności. Chwytasz go za rękę i ciągniesz za
sobą. Teraz, gdy znajdujesz się daleko od niego, twoim ciałem wstrząsa dreszcz.
Chłód ma też swoje plusy; orzeźwia umysł, sprowadzając go na właściwe tory.
Naraz przypominasz sobie o zdaniu, które musisz wykonać i to skutecznie gasi
twoje pożądanie.
Stajesz tuż przed łóżkiem,
odwracasz się i znów zaczynasz go całować. Tym razem nie robisz tego z miłości,
lecz ze strachu. Tak bardzo boisz się, że on zawczasu odkryje twoje prawdziwe
zamiary.
Pozbywasz się jego ubrań w
ekspresowym tempie, chcesz czym prędzej doprowadzić to wszystko do końca. Popychasz
go na łóżko i siadasz na nim okrakiem. Jest zaskoczony twoją reakcją, ale zdaje
się niczego nie podejrzewać. Uznaje, że jesteś zniecierpliwiona i śmieje się
uroczo. Ty również się śmiejesz; on robi to z radości, a ty z przerażenia.
Oddychasz płytko, twoje dłonie drżą, gdy przebiegasz po licznych wypukłościach
i zagłębieniach torsu ukochanego mężczyzny. Każdą swoją reakcję możesz
usprawiedliwić pożądaniem, co jest dla ciebie czymś niebywale komfortowym.
Chwyta twoje włosy, szarpie za
nie i zmuszona zostajesz do odchylenia głowy. Wtedy też on zostawia mokry ślad
na odsłoniętej szyi, a ty z ledwością tłumisz szloch. Znów dotykasz kciukiem
jego ust; są już nabrzmiałe po tak dużej dawce pocałunków. Długo lustrujesz tą
idealną, przystojną twarz i wpatrujesz się w bezkresną czerń karych oczu. Po raz
kolejny przyciskasz wargi do jego warg, rozchylając je językiem i rozkoszując
się ich niesamowitym smakiem. Obejmujesz go mocno, czujesz ten cudowny,
odurzający zapach. Mogłabyś zostać w jego ramionach już na zawsze, ale wiesz,
że nie możesz…
Każesz mu się położyć i zamknąć
oczy. Robi to, choć ponownie jest zaskoczony twoim dziwnym zachowaniem, mimo to
nic nie mówi, posłusznie moszcząc się na posłaniu. Wciąż do niego szepczesz,
żeby nie stał się podejrzliwy. Rozpinasz mu spodnie, podczas gdy prawa dłoń
odchyla róg materaca. Palcami dotykasz chłodnej stali, łapiesz ją zbyt nisko,
więc ostrze rozcina twoją skórę, lecz nie masz już czasu, by poprawić chwyt.
Jednym, szybkim, płynnym ruchem wpijasz sztylet w klatkę piersiową ukochanego.
Narzędzie przechodzi przez nią, niczym nóż przez mało, a jego ciało obejmują konwulsje.
Nie szarpie się długo, ale to, co wówczas widzisz w karych oczach, głęboko
zapada ci w pamięć. Siedzisz na nim, patrząc jak szkarłatna ciesz, która jeszcze
chwilę temu kipiała z pożądania w jego żyłach, teraz broczy śnieżnobiałą
pościel. Wiesz, że od zawsze drzemało w nim
zło, a ty właśnie uratowałaś tysiące niewinnych istnień przed niewolą, przed
jego despotycznymi rządami. A przynajmniej w ten sposób próbujesz to wszystko
wytłumaczyć, kiedy zdajesz sobie sprawę z czegoś istotniejszego… że zrobiłaś to
wyłącznie z czystych, egoistycznych pobudek.
Teraz tylko szlochasz,
krzyczysz, przepraszasz, lecz za każdym razem odpowiada ci cisza. Zamiast
wynurzyć się na powierzchnię, by zaczerpnąć upragnionego powietrza, znalazłaś
się na samym dnie, do którego zostałaś przykuta łańcuchami. Uświadamiasz sobie
przerażający fakt, że to właśnie on był tą podporą, że to właśnie on przez ten
cały czas usiłował cię stąd wyciągnąć.
Teraz tylko szlochasz,
krzyczysz, przepraszasz…
Nie widzisz niczego poza
ciemnością, niczego nie słyszysz, pomału przestajesz istnieć...
__________________________________________________
Trochę spaliłam… Trochę nawet
bardzo… ;/ Ale w sumie pierwszy raz pisałam w tej narracji i było nawet całkiem
przyjemnie, dopóki nie pojawiła się ta druga postać. Później jakoś zrobiło się
niekomfortowo, brakowało słów, że o powtórzeniach, z których w żaden sposób nie
można wybrnąć, nie wspomnę. :D Chciałam Wam oddać niezwykły urok tej narracji,
ale wiem, że mi się nie udało. Cóż, musicie skoczyć do biblioteki, albo
poszukać na Internetach czegoś profesjonalnego. ^^ W każdym razie opinie mile
widziane, więc teraz jedziesz suwakiem w górę,
klikasz na odpowiedni przycisk i dzielisz się ze wszystkimi swoimi
przemyśleniami. :D
:O
OdpowiedzUsuń:O
O nie... co za końcowka! Co za akcja! Ja myślałam, że ona chce jakiś mini sabotaż zrobić, że specjalnie go ciągnię do tej sypialni, żeby dostrzegł nagle jakiś męśki ciuch, albo wyczuł jakiś perfum, żeby pomyślał sobie, że go zdradziła i żeby ją zostawił - wtedy miałaby spokój, a ona już...
A ona jeszcze dalej poszła! :O
Zabiła Sasuke! Noł xD
Po co ją zdradzał, świnia? ;D Nie ma co żałować gnoja. Zdradził, niech zdycha! A nie że kocha, bla,bla,bla. Jakby kochał to by nie zdradził i basta!
Ale dołujące jest to, że sama potem zaczęła tak histeryzować i żałować. To chyba jest najgorsze! Jak się już coś zrobi, a potem żałuje i nie można tego odkręcić, taka bezradność, bezsilność, smutek, żal.. w dodatku jeśli chodzi o morderstwo to już w ogóle można się załamać. Ta myśl, że ta druga osoba już nie otworzy oczu, a tak bardzo żałujesz...
To był bardzo dołująca i depresyjna partówka xD Ale fajna, podobała mi się. Narracja dziwna, nie jestem przyzwyczajona, ale mogłabym u ciebie w niej czytać. :)
Także... liczę na więcej takich partówek i przedewszystkim rozdziałów. Xd
P.S Ty nie czujesz się w FF? W ogóle nie idzie tego wyczuć po tekście ;D
Pozdrawiam i weny!
Mam identyczne zdanie co do facetów, którzy zdradzają (nie ważne czy nałogowo, czy też "jednorazowo") swoje partnerki. Ich żonom, tudzież po prostu drugim połówkom, poleciłabym wówczas jedną rzecz, a mianowicie kastrację swojego "cudownego" mężczyzny. ^^ Jeżeli kochasz, to nie zdradzasz, ot co!
UsuńGdybym pisanie zaczynała od FF to pewnie nie miałabym żadnego problemu, a tak czuję się niekiedy ograniczona np. w kwestii tworzenia postaci. Z drugiej strony, takie bariery mają swoje plusy, bo do swoich osobistych opowiadań czasem chcę wcisnąć zbyt wiele, a potem sama się gubię w zawiłej fabule (a niestety mój mózg uwielbia wymyślać bardzo, bardzo, baaardzo rozbudowane wątki ;/)...
Mitshie, dziękuję, że jesteś. xD Twoja skrupulatność w komentowaniu mnie zawstydza. :D Poważka!
Pozdrawiam! Weny również życzę, ona taka cenna przecie! ♥
Czizes!
OdpowiedzUsuńPatrzę sobie: Black cloud dodała jednopartówkę... Nie no super, po czytam sobie co tam zwariowanego wymyśliła. Pierwsze spojrzenie i już na mojej twarzy widnieje zdziwienie nietypową narracją, ale spodobało mi się. Czytam końcówkę i myślę: Może Haruno wymyśliła jakąś zasadzkę typu;"Wzięłam broń, zaczęłam nią wymachiwać przed jego nosem jak w filmach akcji, udając,że potrafię się chociażby tym ustrojstwem posługiwać. Grożę mu i krzyczę, by mnie zostawił tymczasem wyjmuję walizkę ukrytą w szafie i uciekam" A tu takie zaskoczenie! Blacki( Taka ksywka^^ Mam nadzieję, że się nie obrazisz:D) postanowiła, że Sakura go zabije!
:O :O :O :O :O :O :O :O :O :O
OKkk, opisałam moją reakcję, a teraz odczucia i opinia^^:
Czytając to dzieło jak zwykle byłam zachwycona twoją lekkością w pisaniu i talentem, którym zgrabnie się posługujesz. Blacki, treść w twoim wykonaniu jest jak zwykle powalająca! Do tego nieoczekiwany zwrot akcji, który nawet ja (UWAGA:Wyczyn!) nie byłam wstanie przewidzieć, dlatego wstaję i oklaski dla ciebie! Jestem zachwycona i dziękuję ci za to, że czytając twoje notki mogę odpłynąć od rzeczywistości. Dziwnie się troszkę rozpisałam o.O
Ja zawsze chyba za bardzo oceniam =.=.
Oczywiście jak zawsze - życzę ci dużo weny, czasu i chęci do pisania dalszych rozdziałów i od czasu do czasu partówek :)
Pozdrawia cieplutko... Karui-chan!
Blacki zawsze spoko, gdzieżbym mogła się za to obrazić. xD
UsuńWczoraj poczułam się spełniona, kiedy przeczytałam Twój komentarz. No poważnie, cieszyłam się jak nie wiem. :D
Dziękuję bardzo i również wszystkiego dobrego (w tym weny, rzecz jasna). xD
A ja to już na początku się domyśliłam, że Sakura chce go zabić xd Powiedziałam sobie: To Ann, ona tak jak ja ma coś trochę nie tego w głowie, więc będą i seksy, i coś dramatycznego. I co? Było! Co prawda w pewnym momencie tak myślałam, że może tylko go rzuci i zwieje, ale jak była wzmianka o tym, że ona wiedziała, czym zajmował się Sasuke to od razu "Zabije go jak nic!" I zrobiła to, w pięknym stylu - nożem. Noże są fajne! A tasaki kuchenne wgl najlepsze :D
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić? Wciągnęłam się, bo przeczytałam tą partówkę bardzo szybciutko, zaledwie połowa mojej drogi z domu do uczelni, jak nawet nie mniej. Na pewno nie sknociłaś tej narracji, a wg mnie wyszła ci bardzo dobrze. Ona ma taki niesamowity klimat! Chyba kiedyś też się pokuszę o partówkę w niej :) I wiesz co? Chyba przez przypadek w 2 czy 3 rozdziale na Nakanaide napisałam tak fragment, coś mi się kojarzy, ale nie jestem pewna. Pewne za to jest to, że uwielbiam twój styl i mogłabym się w niego zaczytywać wieki, i byłabym w niebie, gdybyś klepała takie długie rozdzialiki jak Akemii, albo Miku, a nie takie kikuty xd
Buziaki ♥♥♥
Kikuty ♥ ♥ ♥ xD
UsuńChustii, dla Ciebie wszystko xD, choć zawsze, kiedy coś tam piszę, czuję, jak mój mój mózg obumiera z każdym kolejnym zdaniem, dlatego tak bardzo się cieszę, gdy już wyskrobię to ostatnie słowo. Ten moment takiego małego spełnienia... <3 (bez skojarzeń, hahaha) ^^
A co do narracji to dużo osób używa jej nieświadomie z tego, co kiedyś zauważyłam. Zazwyczaj, kiedy chodzi o jakieś głębsze przemyślenia, o ludzką egzystencję itd. (ja tak robiłam w starym BJ, haha), ale to dobrze, bo ta narracja naprawdę ma w sobie coś magicznego (moim zdaniem, of kors). (y) Fajnie by było, gdyby stała się nieco bardziej powszechna. Więc, droga Chustii, już wiesz, co masz czynić. xD
Buuuzi, buziii :-♥ (w partówce zapomniałam o bolerku ;/ ooo szaaadeee!)
Czułam, że nie będzie happy endu. Wiedziałam to już po pierwszych słowach, dodatkowo mając świadomość, że to ty jesteś autorką xd Seksiaste sceny czułam już z początku, ale przecież to Ann, nie może być za miło (Y)
OdpowiedzUsuńTa narracja mi się podoba. Przy takiej długości tekstu pasuje i to nawet bardzo, lecz mam wrażenie, że jeśli ta partówka byłaby dłuższa, powiedzmy jeszcze raz taka sama, to czułabym się strasznie zmęczona. I nie chodzi tu o twój styl, tylko o to, że cały czas ktoś do mnie mówi, odwołując się do mojego "ja". Ale na takie teksty nadaje się idealnie B|
Oby więcej takich dobrych tekstów!
Pozdrawiam i weny BC ;D
Kurczę, wobec tego któregoś razu muszę zakończyć coś szczęśliwie, to może wtedy Was jakoś zaskoczę. xD
UsuńMasz całkowitą rację, Shee (znowu), gdyby partówka była dłuższa, to narracja stałaby się nieco uciążliwa. ^^
A pozdrawiam, pozdrawiam i również weny życzę. ♥
Bardzo dobre. Bardzo.
OdpowiedzUsuńA dobrzy artyści zawsze są niezadowoleni ze swoich dzieł, taka ich święta natura i najwyższe prawo.
Narracja wyszło Ci dynamicznie i gładko, pisz w niej nadal, jeśli będziesz chciała.
Tekst pochłania tak głęboko jak ten sztylet wbił się w jego serce.
Jest napięcie, pożądanie i magnetyzm między nimi i między tekstem a czytelnikiem.
Coś pięknego.
Kira/BC-Redaktor
A teraz analityczny szkopuł.
UsuńJestem pewna, że masz błędy z tą/tę, ale jak zaczęłam to analizować, to zgłupiałam i już nie wiem, w których momentach tak, a w których nie.
W każdym razie zasada jest taka, że w języku potocznym obojętnie czy "tą" czy "tę", a w pisanym zawsze "tę". No chyba że nie pasuje do formy, ale jeżeli istnieje możliwość wyboru między tą/tę to "tę". Jakoś tak chyba... Np. tę dłoń, tę twarz.
Nie do końca potrafię to zobrazować, bo, jak mówię, zamotałam się trochę, jak zaczęłam szukać tych błędów, ale podczas czytania rzuciło mi się w oczy. :)
Ot widzisz! Nie miałam o tym pojęcia! O.O . Jedyne co zapamiętałam z lekcji odnośnie "tę" i "tą" to, że dostosowujemy je do wyrazów, przed którymi stoją. W sensie "tę książkę" albo "tą cośtam-ą" (akurat nic nie przychodzi mi do głowy) xD. A tak na "luźno" to od zawsze wpychałam "tą". ^^ Najwyżej jak znajdę chwilę poczytam sobie trochę o tym, ale dziękuję za zwrócenie uwagi. :D
UsuńPrzyznam, że czaję się na Twojego bloga od dłuższego czasu, ale... ale leniwy ze mnie człowiek i ciężko jest mi zacząć coś nowego. No i czuję lekki przesyt blogami o sasusaku, więc tym bardziej odkładam to na potem. Ale słyszałam, że zdolniacha z Ciebie, więc pewnie prędzej czy później się skuszę ;>
OdpowiedzUsuńTę jednopartówkę dostrzegłam na facebooku, a że lubię czytać "coś innego", zachęciłaś mnie właśnie tą narracją.
Chyba nigdy wcześniej się na nią nie natknęłam, a jeżeli już to właśnie w czymś o podobnej długości.
Czytając, czułam się, jakbym oglądała jeden z tych krótkich, psychologicznych filmików, jednominutowych. Panował taki ponury nastrój i wyobrażałam to sobie bardziej jako takie migawki. Tu ją dotyka, tu całuje, tu słychać głośne oddechy... Bardzo mi się to spodobało :) Ale nie widzę tego w dłuższym tekście.
Co do fabuły... Czy przewidująca? Z początku myślałam, że Sakura tak bardzo w nim zakochana, wybacza mu wszystkie winy i kolejny raz nabierze się na to... na taki układ.
(Przypominało mi to trochę związek Fridy Kahlo i Diega Riviery^^")
Facet, który nałogowo zdradza... Osobiście nigdy nie wybaczyłabym zdrady. Zawsze już bym czuła się jakaś gorsza i nie potrafiła być z kimś takim. Jestem zdania, że gdy facet zdradzi raz, to prędzej czy później to powtórzy.
Ogólnie, podobał mi się taki obrót zdarzeń jaki przedstawiłaś. Chociaż, gdy już wspomniała o tym, że boi się by nie odkrył jej zamiarów, domyśliłam się co się święci.
Ona zdawała mi się być w takim transie, zraniona, zdradzona, działała jak automat. Chwyciła za nóż i po prostu to zrobiła. Nie wytrzymała.
On... biedny w sumie (nie zaufałabym facetowi, który mnie zdradził, ale też możliwe, że wciąż bym go kochała), ufał jej, był pewien, że znów mu wybaczyła. Może to było silniejsze od niego. A tymczasem ona wbija mu ostrze w serce. Jakże musiał być zdziwiony, kiedy poczuł ten ból.
No i ta końcówka. Taka pusta Sakura. Zabiła zarówno jego jak i w jakimś stopniu samą siebie. Smutne :(
No, ale dobra... Podsumowując! :)
Podobało mi się, zainteresowałaś mnie, więc...
Czekam na kolejny, oryginalny twór, a w między czasie obczaję sobie zaległe rozdziały ;)
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
O ludzie, świetne, świetne, ŚWIETNE! Dla mnie tą krótką partówką ujęłaś całą kwintesencje zależności między Sasuke a Sakurą, tak to sobie właśnie wyobrażam!
OdpowiedzUsuńOn nie umie kochać, nie umie nie krzywdzić, nie zdradzać, choć zawsze będzie do niej wracał, bo jest w jakiś sposób od niej uzależniony.
A ona ślepo zakochana, za każdym razem wybacza i wierzy, choć doskonale wie jaki on jest:)
Tak widzę cały ich związek.
Choć dla mnie Sakura jest też straszną histeryczką, więc bardziej wyobrażam sobie moment, w którym on orientuje się w tym co ona zamierza zrobić, ona krzyczy, płacze, szamocze się z nim, a koniec końców i tak mu wybacza, dla mnie to cała Sakura:)
Partówka cudna, naprawdę! Szkoda, że taka krótka, ale z drugiej strony, być może jeśli byś ją rozwlekła straciła by swój urok, w końcu to partówka:)
Pozdrawiam i życzę weny!
Witam.
OdpowiedzUsuńZgłosiłaś swojego bloga do spisu Świat Blogów Narutomania, Z dniem dzisiejszym został on dodany a znajdziesz go w notce "Naruciak nr. 282".
Pozdrawiam.
http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com
Nominowałam Cię do Liebster Award! Więcej informacji na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńpopłakałam sie jak dziecko........ jesteś cudowna
OdpowiedzUsuńNo więc, umm.. Czytałam tą partówkę dawno temu i pewno coś tam pozapominałam, ale co mi tam, skomentuję!
OdpowiedzUsuńSakura, Sakura, Sakura.. Rozumiem, zdradzał i kłamał, itepe, itede, ale żeby zabić Sasuke? Myślałam, że go okłamie i powie, że też go zdradzała czy coś, a tu taka niespodzianka... Chociaż nie dziwię się Haruno, bo ile można, do cholery, siedzieć w takim związku? Żadna z szanujących się kobiet by nie wytrzymała, nawet, gdyby kochała, tak jak Sakura Sasuke, swojego mężczyznę.
Czytało mi się to nad wyraz lekko, i szybko, co w moim przypadku nie jest nowością, bo wszystko czytam szybko. >.>
Ogólnie Sakura, jak napisał chyba ktoś w górze, była w transie. Była niczym robot. Skupiła się po prostu na jednej myśli; zabić, zemścić się. Ale jak biedna miała przewidzieć, że z zabiciem Sasuke, zabije cząstkę siebie?
Doskonale oddałaś jej uczucia pod koniec. Zaintrygowałaś mnie. Czekam na kolejny Twój twór z niecierpliwością. :)
Hej :)
OdpowiedzUsuńMasz przepiękną melodię na blogu. Chciałabym Cię prosić o podanie dokładnego tytułu i autora. Nie kojarzę tej melodii a jest wspaniała. Niestety nie mogę jej znaleźć w necie tylko i wyłącznie po tytule. Czy ona jest z jakiegoś Anime?
Z Góry Dziękuje :)
Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia, kto jest autorem tej piosenki i z czego (o ile) pochodzi. W każdym razie tutaj link do YT: https://www.youtube.com/watch?v=MfdRc9d3ssQ :) Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam. :D
UsuńNie zgadzam się, wcale nie spaliłaś; jestem skłonna powiedzieć, że wyszło prze-super-zajebiście xD Szczególnie podobała mi się narracja, jaką prowadziłaś. Była zdecydowanie inna niż to, z czym stykam się na co dzień, dlatego tak mnie zauroczyła. Sama treść także porwała moją osobę; pod koniec żałowałam, że tak szybko czytałam, ekhem xD To, co Sakura zrobiła pod koniec i sposób w jaki to opisałaś - niezastąpione wrażenia, heh! Sama nie wiem, kogo uważać za gorszego, Sakurę, która zabiła, bo bała się Sasuke, czy Sasuke, który oszukiwał, nie zmieniał się, ale cóż, oboje czuli do siebie coś więcej, dlatego tak trudno mi kogokolwiek osądzić :) xD Życzę Ci dużo weny, bo to opowiadanko bardzo mnie urzekło i pozdrawiam cieplutlo! :*
OdpowiedzUsuń