środa, 21 sierpnia 2013

II. Pudełeczko pełne niespodzianek

– Sasuke… – szepnęła drżącym głosem.
– Cicho, Sakura! – warknąłem, starając się nie zważać na ból i maksymalnie wyczulić zmysły, by w gęstej mgle dostrzec choćby nikły zarys sylwetki wrogiego shinobi. Owe zadanie nie należało do najłatwiejszych, dzięki przecudnemu Sharinganowi, który nieoczekiwanie postanowił odmówić posłuszeństwa, samoczynnie się dezaktywując i pozostawiając swego właściciela na pastwę losu. Ani ja, ani tym bardziej Haruno nie mogliśmy kontynuować walki z tak małą ilością chakry. Jeżeli nasz przeciwnik nie poległ od mojego ostatniego ciosu, byliśmy skazani na pewną śmierć.
Gdy uciążliwa biel wreszcie zaczęła zanikać, dostrzegliśmy zakrwawione, leżące na wznak ciało. Sakura odetchnęła z ulgą, upadając ciężko na kolana.
– Trzeba sprawdzić… – powiedziałem cicho, nie mając nawet sił na to, by złożyć jakieś sensowne zdanie. Chwiejnym krokiem ruszyłem do przodu i pochyliłem się nad naszym wrogiem, sprawdzając jego tętno.
– Nie żyje – stwierdziłem, zerkając na odprężoną twarz Haruno. Stróżka krwi ściekała z jej zranionego policzka, zaznaczając szlak na odsłoniętej szyli i zmierzając ku piersi.
– Nie zasypiaj na zboczu urwiska – powiedziałem, kiedy opadła na ziemię z głośnym westchnieniem. – To byłoby żałosne gdybyś spadła i zginęła tuż przed zakończeniem wojny.
Kąciki pełnych ust Sakury uniosły się. Zwykli ludzie powiedzieliby zapewne, że zrobiła to w sposób urzekający, jednakże ja postanowiłem nazwać to zjawisko zwykłym uśmiechem.
– Tak – szepnęła – żałosne…


– SASUKE! – Ktoś wrzasnął na tyle głośno, że natychmiast poderwałem się do siadu. Nie wiedziałem, kim była owa istota, ale stokrotnie dziękowałem jej w myślach za wybawienie z tego koszmarnego snu. Oddychałem płytko, wręcz dławiąc się pochłanianym przez siebie powietrzem. Czułem jak po mojej twarzy i plecach spływały krople potu. Knykcie pokryły się bielą, kiedy ścisnąłem mocno poszycie kołdry.
– Nie myślałem o niej od tamtego czasu… – szepnąłem, starając się rozluźnić pięści oraz napięte mięśnie. Przeczesałem włosy, przetarłem twarz i wziąłem dwa głębokie wdechy, próbując zapanować nad niekontrolowanym zachowaniem własnego ciała. Nigdy przedtem nie reagowałem w podobny sposób na zwyczajne wspomnienia. Wspomnienia, które, nie wiedzieć czemu, nawiedziły mnie we śnie.
– Wszystko w porządku?
Wciąż nieprzytomnym wzrokiem zacząłem błądzić po sypialni w poszukiwaniu właściciela owych słów. Wreszcie natknąłem się na stojącego w drzwiach Kakashiego.
Hatake znacznie postarzał się od czasu, kiedy widziałem go po raz ostatni. Ręce skrzyżowane na klatce piersiowej, a także nad wyraz poważna mina wskazywały na to, iż nie przynosił dobrych wieści. Jego twarz stała się wyraźnie pulchniejsza, a w okolicach oczu z łatwością można było dostrzec pierwsze zmarszczki. Niestety, Kakashi lata swojej świetności miał już dawno za sobą i zaczął pomału wkraczać w wiek średni. Oby tylko nie dopadł go kryzys…
Jeszcze wczoraj wkurzyłbym się nie na żarty za to, że w tak bezczelny sposób wtargnął o świcie do mojej posiadłości i obudził, jednakże…
– O niej? – zapytał, wchodząc głębiej do pomieszczenia. Przysiadł na parapecie i obserwował mnie uważnie.
– Nieważne – odparłem, standardowo używając swojego niskiego, lodowatego tonu. Zaszczyciłem go równie chłodnym spojrzeniem, zmuszając tym samym do zmiany tematu. Hatake widział mnie w naprawdę złym stanie, co już nigdy nie powinno się powtórzyć. Nikt nie powinien wiedzieć o tym, co działo się teraz i o tym, co stało się osiem lat temu…
Gwałtownie odrzuciłem kołdrę i stanąłem na równych nogach.
– Czego chcesz? Jestem dziś zajęty.
Kakashi wzruszył ramionami, wpatrując się we wschodzące słońce. Bardzo nie lubiłem, gdy ktoś bezczelnie lekceważył potężnego Sasuke, zwłaszcza, kiedy znajdował się w posiadłości Uchiha. Moja gniewna mina idealnie odzwierciedlała mój obecny stan emocjonalny.
– Ostatnio w wiosce miały miejsce pewne zajścia, ale… skoro nie jesteś zainteresowany… – wreszcie postanowił uraczyć mnie zdawkową odpowiedzą, po czym wstał i w ślimaczym tempie zaczął kierować ku wyjściu.
Liść miał problemy? Zacisnąłem mocno szczękę, żeby tylko nie wybuchnąć śmiechem. Z drugiej strony, to by oznaczało, że ktoś zabawiał się beze mnie. Przez chwilę poczułem się zapomniany, niedoceniony, a nawet bezwartościowy.
– Nie uchodzę za osobę godną zaufania, zwłaszcza w ostatnim czasie. Naruto nie rozpowiada na prawo i lewo o sprawach dotyczących wioski, a w szczególności o… jak to ująłeś? „Pewnych zajściach”? – Mój ton głosu zaostrzał się z minuty na minutę. – A więc, Kakashi, po cholerę do mnie przyszedłeś? – warknąłem, marszcząc brwi.
– Sasuke… – Hatake westchnął przeciągle. – Jesteś strasznie nerwowy.
Nerwowy? Prychnąłem. W obecnej chwili byłem oazą pierdolonego spokoju.
Zacisnąłem zęby, kiedy irytujący gość rozsiadł się w MOIM fotelu, a następnie zaczął zachwalać jaki to on wygodny. Wpadłem niemal w szał, gdy wskazał dłonią, bym zajął miejsce tuż obok niego, po czym polecił, żebym nieco się rozluźnił. Później opowiedział jakiś mało wyszukany żart i już zamierzał rzucić kolejną propozycję, lecz uprzedziłem go w tym i najspokojniej w świecie powiedziałem:
– Zaraz skręcę ci kark.
Zamilkł. Błoga cisza nie trwała jednak zbyt długo.
– No dobrze – zaczął, raptownie poważniejąc. – Od jakiegoś czasu ANBU ściga shinobi nieznanego pochodzenia, którzy uważnie obserwowali północną i zachodnią granicę.
– I co? ANBU nie może sobie poradzić z gapiami? – Uśmiechnąłem się cynicznie.
– Nie kpiłbym na twoim miejscu, Sasuke – przemówił głosem surowego nauczyciela. – Dzisiejszej nocy owa szajka dopuściła się masowego morderstwa. Są nieuchwytni, doskonale wyszkoleni i bezlitośni.
– Wreszcie zdołałeś czymś mnie zaciekawić – powiedziałem zgodnie z prawdą, zajmując miejsce nieopodal Kakashiego.
– Hmm… jakby ci to powiedzieć… – Błądził wzrokiem po suficie. – Jesteś głównym podejrzanym – rzucił ni z tego, ni z owego.
Na początku sądziłem, iż zwyczajnie się przesłyszałem, dlatego uniosłem brwi i wpatrywałem się wyczekująco w poważne oblicze Hatake, lecz on, niestety, nie zamierzał obrócić swoich słów w kolejny, denny żart.
– Starszyzna usilnie pragnie przekonać Naruto, że brałeś w tym wszystkim udział.
Zapamiętać, żeby dopisać nową Starszyznę do listy osób, których muszę się pozbyć.
– Słyszysz? – zapytał. – I przestań uśmiechać się w ten sposób.
– Zamyśliłem się. Wróćmy do tematu.
Kakashi obserwował mnie przez jakiś czas, jak gdyby czekał na kolejny wybuch gniewu. Rzecz w tym, iż nie byłem nawet zły, wręcz przeciwnie, dawno nie czułem takiego odprężenia. Westchnąłem, zamknąłem oczy i odchyliłem się do tyłu, by położyć głowę na oparciu fotela. Koszmary senne, nagła zmiana nastroju… Tak zazwyczaj objawiało się przyjście JEGO. Moje alter ego widocznie doszło do wniosku, że już dość długo skrywało się w cieniu i nadszedł odpowiedni czas na przejęcie kontroli. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Przez najbliższy miesiąc będę zmuszony do unikania impulsów, które pozwoliłyby temu drugiemu Sasuke przedostać się na zewnątrz.
– Nie mogłem tego zrobić – powiedziałem łagodnie, nie zmieniając swojej dotychczasowej pozycji. Hatake musiał być bardzo zaskoczony moją spokojną reakcją. – Późnym wieczorem zjawiłem się w gabinecie Szóstego, żeby zdać raport z misji, a potem udałem się prosto do domu. Poza tym sam mówiłeś, że ANBU obserwowało tych shinobi już od jakiegoś czasu, podczas gdy ja ciężko harowałem wiele kilometrów stąd. To akurat z łatwością można udowodnić. – Argumentów miałem, co najmniej, jeszcze ze sto, ale tłumaczenie się przed Kakashim w niczym by mi nie pomogło.
– Po pierwsze, szybkie przemieszczanie nie stanowi dla ciebie żadnego problemu. Po drugie, z łatwością możesz stworzyć rzeszę ludzi, którzy potwierdzą każde twoje słowo, do tego wystarczy Sharingan lub dobre genjutsu. Po trzecie…
– Wystarczy! – ryknąłem. Wściekłość powróciła ze zdwojoną siłą. – Chcę teraz usłyszeć, jakie macie dowody na to, że brałem udział w całej tej nocnej masakrze!
Przylazł tutaj, czuł się jak u siebie w domu, a na dodatek bezpodstawnie mnie oskarżał! Co to, kurwa, miało być?!
Stanąłem na równych nogach, gromiąc go wzrokiem.
– Długie czarne płaszcze oraz maski w tym samym kolorze to znak rozpoznawczy owych shinobi.
– Tak?! Więc jakim niby cudem…!
– Osobiście widziałem, jak w oczach jednego z nich błysnął Sharingan, Sasuke – odparł ze stoickim spokojem. – Wyobraź sobie, że miał katanę. Wyobraź sobie, że wyglądała tak samo jak twoja.
– Kpisz sobie ze mnie?! – Zmarszczyłem brwi i zacisnąłem mocno pięści.
To prawda, nienawidziłem tej pieprzonej wioski. Każdego dnia powstrzymywałem się przed zrównaniem jej z ziemią, ale nie zamierzałem brać na siebie odpowiedzialności za czyny jakiś młodych szczyli! Sasuke Uchiha nie bawiłby się w głupie obserwacje, podchody czy przebieranki. Gdybym to rzeczywiście ja uderzył na Konohę, nie skrywałbym swej twarzy pod maską. W przeciwnym razie, w jaki sposób reszta świata miałaby dowiedzieć się, kto stał za zniszczeniem Ukrytego Liścia?
– Nie posiadamy żadnych dowodów – mówił. – Rozpłynęli się w powietrzu, gdy tylko nasze wojska zdołały do nich dotrzeć. Nie wiemy, w jaki sposób przekroczyli mur i dlaczego zamordowali przypadkowych mieszkańców. Atak odebraliśmy jako ostrzeżenie. ANBU natychmiast zajęło się ciałami i zataiło sprawę na tyle, na ile było to możliwe.
Prychnąłem, a następnie, po raz kolejny dzisiejszego dnia, uśmiechnąłem się cynicznie. I choć wzrok wlepiłem w widok za oknem, czułem na sobie karcące spojrzenie Kakashiego. Chyba nie aprobował mojego lekceważącego podejścia do tego wszystkiego.
– Jesteś teraz pod stałą obserwacją, więc nie zrób czegoś… nieodpowiedniego.
Czyżbym w jego głosie wyczuwał troskę? Stary, poczciwy, ale jakże głupi Hatake…
– Bez obaw – rzuciłem naprędce, choć sam nie wierzyłem we własne słowa.
– Wczoraj wracając z misji, omal nie zabiłeś swoich towarzyszy!
Rozmawialiśmy o tych gówniarzach? Kto uroniłby choćby łzę nad ich lichym grobem? Powinni na klęczkach dziękować mi za to, że byłem na tyle litościwy, by ugasić Amaterasu na czas i ocalić ich nic niewarte istnienia.
Kakashi westchnął, po czym pokręcił głową z politowaniem.
– Dlaczego mi o tym wszystkim powiedziałeś? Jestem głównym podejrzanym, czyż nie? Rozumiem, iż postąpiłeś wbrew woli Naruto.
– Żebyś nie zrobił czegoś nieodpowiedniego – powtórzył słowa, które wypowiedział zaledwie kilka minut wcześniej.
Hatake wstał w momencie, gdy zastanawiałem się, czy przypadkiem nie przyrósł tyłkiem do mojego ulubionego fotela.
– Wychodzimy.
– My? – Zdziwiłem się. – Niby dokąd?
– Nie mów mi, że nie jesteś głodny.
– Jestem – przyznałem szczerze. – Swoją drogą, Kakashi, mógłbyś znaleźć sobie wreszcie przyjaciół.

Siedzieliśmy w jakimś podrzędnym, obskurnym lokalu gdzieś na obrzeżach wioski. Kakashi zamiast skonsumować to, co od ponad godziny tkwiło na talerzu, zajął się opowiadaniem zabawnych, jego zdaniem, historii. A im częściej się śmiał, tym częściej jęczałem z bezradności. Powstrzymywałem drżącą z nerwów dłoń, przed chwyceniem pierwszego lepszego owocu i zakneblowaniem tej przesadnie uśmiechniętej gęby dawnego nauczyciela.
Hatake urwał w pół zdania, gdy wreszcie nie wytrzymałem i uderzyłem pięścią w stół znacznie mocniej, niż na początku planowałem. Stolik zadrżał wraz z całym nakryciem. Na szczęście nikt nie zwrócił większej uwagi na ten incydent. Może poza jedną starą babą, siedzącą w kącie sali. Czarnymi, upiornymi ślepiami przyglądała mi się uważnie. Poczułem się nieswojo, więc czym prędzej odwróciłem od niej wzrok.
– Dlaczego gawędzisz ze mną jak ze starym, dobrym przyjacielem? Nigdy nie łączyły nas szczególne więzi, Kakashi – mówiłem. – Dlaczego podejrzewam, że to jakiś nowy pomysł Naruto?
– Hę? – Hatake przez moment próbował zagrać idiotę.
– Słyszałeś – syknąłem. – To ty masz mnie pilnować, prawda?
– Jesteś strasznie nerwowy, Sasuke – rzucił, a ja byłem niemal pewien, iż uśmiechał się pod tą swoją szmacianą maską. – Tylko dzisiaj – powrócił do tematu. – ANBU ma ważniejsze sprawy na głowie.
– Oni, w przeciwieństwie do ciebie, utrzymywaliby bezpieczny dystans i nie nachodzili w domu – burknąłem.
Kakashi machnął lekceważąco dłonią.
– Musisz wyjść do ludzi. – I znów w jego głosie dostrzegłem troskę. Nie potrzebowałem niczyjej litości! Nie prosiłem się o żadne, pieprzone współczucie. Uwielbiałem żyć w odosobnieniu! Tak zawsze było, jest i pozostanie!
– Nie lubię ich, a oni mnie – odparłem naprędce zgodnie z prawdą.
Hatake pokręcił głową z dezaprobatą, zanim na dobre zajął się zimną zupą. Nie mając lepszego zajęcia, zacząłem wodzić wzrokiem po klientach lokalu. Zupełnie przypadkiem ponownie natrafiłem na tego starego babsztyla i na jej przenikliwe, kare oczy. Przełknąłem ślinę, uświadamiając sobie, że od czasu, kiedy spoglądałem na nią poprzednim razem, nawet w najmniejszym stopniu nie zmieniła swej pozycji. Było w niej coś przerażającego. Gapiła się na mnie tak intensywnie, aż przeszył mnie dreszcz.
– Kakashi – zacząłem – widzisz tę kobietę w kącie?
Hatake uniósł brwi, wkładając łyżkę do pustej miski, po czym odwrócił się za siebie.
– Hę? – mruknął. – Gdzie?
Już unosiłem palec do góry, by wskazać temu idiocie odpowiedni stolik, lecz wówczas zorientowałem się, iż miejsce, które zajmowało upiorne babsko stało teraz zupełnie puste.
– Co się dzieje, Sasuke? – zapytał.
Nieco oszołomiony całym tym zajściem, machinalnie wstałem i postąpiłem kilka kroków w przód.
Traciłem zmysły. Traciłem zmysły. Traciłem zmysły… I choć nie znałem się zbyt dobrze na chorobach psychicznych, to z pewnością tak właśnie było…
– Mam dla pana wiadomość. – Ktoś klepnął mnie w ramię. Zerknąłem na krępą kelnerkę trzymającą w prawej dłoni zapełnioną brudnymi naczyniami tacę.
Ściągnąłem brwi, gdy otrzymałem od niej drewniane pudełeczko.
– Od kogo? – zapytałem, bijąc się z różnorodnymi myślami.
– Od NIEJ – odparła zdawkowo, akcentując drugie ze słów i natychmiast znikając z pola widzenia.
Kakashi miał oczy niczym spodki, gdy stanął tuż obok.
– Otwórz – polecił.
Oblałem się potem, kiedy uchyliłem wieko, bowiem wiedziałem, że właśnie otworzyłem puszkę Pandory.


__________________________________________________

Za opóźnienia przepraszam. Problem z internetem i laptopem zażegnany na dobre (podobno).
W rozdziale jest sporo dialogów. Można powiedzieć, że praktycznie cały się z nich składa. Nie jestem w nich dobra i nie przepadam za ich pisaniem, ale wierzcie mi, że były one bardzo potrzebne.
Retrospekcji będzie jeszcze kilka. Ogółem bardzo lubię w opowiadaniach wracać do wydarzeń sprzed iluś tam lat, pisać o rzeczach, których się żałuje lub wręcz przeciwnie.
Błędy pewnie są. Niby sprawdzałam na bieżąco, no ale… W najbliższym czasie poszukam profesjonalnej bety.
Zrobię sobie tydzień przerwy i nadrobię zaległości na Waszych blogach, bo od czerwca na żaden nie miałam czasu wejść.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję za wszystkie komentarze! Dają Black_Cloud tyle szczęścia, że sobie nawet tego nie wyobrażacie. :D

18 komentarzy:

  1. AAa! Dlaczego musiałaś w takim momencie skończyć, co? Ja się tutaj tak zaczytała, chcę więcej, a tu trach! The end...
    Dalej jestem ciekawa co się dzieje z Sakurą. I proszę mi to w miarę szybko wyjaśnić. Bo nie mogę dłużej czekać!
    Hym.. Kakashi taki troskliwy... ojczulek. Coś mi pasuje do tej roli. I kim była ta kobieta w barze? Sądzę, że albo ma ona związek z Sakurą, albo z tymi porwaniami. Właśnie, jestem ciekawa o co w nich chodzi. No już, pisz ten trzeci rozdział, bo się doczekać nie mogę. Tylko szybciutko!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja za to jestem ciekawa kompletnie wszystkiego! Sharingan u tego przestępcy? Czyżby Sasuke miał dziecko? Czy w ogóle coś go łączyło z Sakura? domyślam się, że Ona żyje i to od NIEJ jest to pudeleczko, obstawiam że ta dziwna kobieta je dostarczyła... Same pytania! Mam nadzieję, że odpowiedzi już wkrótce;-) bardzo podoba mi się Twój styl i wykreowany przez Cb charakter Sasuke, czekam na kolejne części, pozdrawiam hayley:-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Huh, okej.
    Od wczoraj nie mogę się pozbyć tego dziwnego uczucia, które towarzyszy mi gdy tylko pomyślę o "Twoim" Sasuke. Ja... zaczęłam się z nim utożsamiać. Nie wiem dokładnie w którym momencie, ale przez to już nigdy nie spojrzę na niego tak samo.
    Wiem. Dziwne.

    Fajnie, że wprowadziłaś Hatake do opowiadania.
    Kakashi rzadko występuję w FanFickach o tematyce SS - nad czym szczerze ubolewam bo ta postać jest genialna - więc udowodniłaś, że nie jedziesz po utartych schematach. Pomysł jest nowy i świeży i tylko czekam, żeby się upewnić czy Kakashi zostanie z nami na dłużej. ;)

    Widzę, że Sasuke nie będzie miał u Ciebie lekko. Biedny, powinni go zostawić w spokoju i pozwolić, żeby zamienił się w kompletne emo.
    O właśnie, tu mam uwagę. Musisz uważać, żeby kiedyś nie przesadzić z tym jego negatywnym podejściem do wszystkiego. Wiesz, co za dużo, to niezdrowo. :D Sasuke może i sprawia wrażenie jakby nigdy mu nic nie pasowało, ale tak naprawdę zawsze znajdywał sobie coś, co odrobinę poprawiało mu nastrój. Takie małe rzeczy, zdobywanie mocy, wielokrotne próby zabicia najważniejszych dla siebie osób... Wiesz o czym mówię.:D W końcu tu akurat informacja o problemach w Konoha zdaje się go bawić. Tak trzymać!

    Uh, ja to chyba jakoś od końca, ale kurczę, śpieszę się. =,=
    Retrospekcja dała mi dużo do myślenia. Widać, że relacja Sasuke i Sakury nie będzie/była cukierkowa, ale taka jaka powinna być. Sasuke ma być egoistycznym dupkiem, no niestety.

    Zamiast coś wyjaśnić, wszystko jeszcze bardziej się pogmatwało, dzięki czemu mam dziesięć razy więcej pomysłów i żadnej wskazówki w którą stronę się kierować... Ale to dobrze. Mimo, że jestem strasznie niecierpliwa to kocham niespodzianki.

    Dobra, serio mówiłam, że się spieszę. Ale rozumiesz: Sasuke z EMS'em!

    Pozdrawiam! :*



    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu jest cały rozdział. Warto było czekać ;)
    Zaintrygowałaś mnie tą retrospekcją, co się wtedy wydarzyło? Hm... I jest jeszcze sprawa tych tajemniczych morderców, jeden z nich posiadał Sharingana, szczerze, nie mam pojęcia kto to może być.
    Jest i Kakashi! Nie wiem nawet czemu, ale w twoim wydaniu bardzo, bardzo go polubiłam, jest takim pozytywnym człowiekiem ^^ niby w mandze też taki jest no ale tutaj jakoś wyjątkowo przypadł mi do gustu ;P

    No nic, pozostaje mi czekać do następnego rozdziału.
    Dużo weny i czasu. Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ujmę to tak : to dopiero drugi rozdział na tym blogu (w dodatku trochę za krótki jak na mój gust), a już zdążyłaś mnie wciągnąć w swoją opowieść. To chyba dlatego, że spodobał mi się Twój Sasuke. W wielu opowiadaniach z młodszego Uchihy robi się typowe "ciepłe kluchy" zamiast pokazać tego sarkastycznego, ironicznego dupka, którego wszyscy znamy i kochamy. Czekam tylko na kolejną wzmiankę o Sakurze... Mam nadzieję, że niedługo opublikujesz kolejny rozdział. Życzę dużo weny i stale powiększającego się grona wiernych czytelniczek :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze: Wielki szacun kobieto, za to, że piszesz oczami Sasuke. On... Jest inny, niż przyjęły jakiekolwiek schematy. Przez tą inność zakochałam się w nim i prędko tego uczucia w sobie nie zduszę :D
    To dopiero drugi rozdział, a Ty już maksymalnie wkręciłaś mnie w fabułę. A najbardziej pociąga mnie ta tajemnica związana z Haruno, no i... te zdanie na końcu. Puszka Pandory. Metafora, a może nie?
    Ahh, no i bardzo ważna rzecz! Kimże, do jasnej cholery, są ci przestępcy? Dlaczego jeden z nich posiadał sharingan'a? Dlaczego miał katanę? Dlaczego wyglądał jak Sasuke!? :o
    No i najważniejsze: skoro to opowiadanie SasukSaku, to... gdzie podziała się Haruno? Coś czuję, że tak szybko się nie pojawi. Zwłaszcza, że Hakate (Boże błogosław za jego pojawienie się) doskonale wiedział, o kim myślał/śnił Sasuke. Jest to na tyle dziwne, że mogę orzec, iż Sakura została uznana za martwą/zaginioną... A może ona była w tej szajce przestępców?
    Mam nadzieję, że odpowiedzi na moje pytania szybko ukażą się w kolejnym rozdziale :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przypadkiem natrafiłam na twoje opowiadanie i nie żałuję :) Od początku mnie wciągnęło, bo fabuła jest naprawdę interesująca. Choć jak na razie jest w niej masa niewiadomych, to tylko sprawia, że bardziej chcę się dowiedzieć co będzie dalej. Strasznie też podoba mi się to, że głównym bohaterem jest Sasuke i piszesz z jego perspektywy ^^ Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka!
    Nie do końca wiem od czego by ty zacząć.
    Dopiero rozdział drugi, a ja jestem na maksa zachwycona Twoim opowiadaniem. To, że piszesz wszystko z perspektywy Sasuke jest cudowne. Jego myśli są wulgarne, okrutne, zrzędliwe, ale czasami tak bardzo zabawne. I tak właśnie zawsze je sobie wyobrażałam.
    "Nerwowy? Prychnąłem. W obecnej chwili byłem oazą pierdolonego spokoju."
    Uwielbiam! Tyle w tym zdaniu ironii <3
    Nie wiem jaką masz koncepcję w tym wszystkim, ale obojętnie co zrobisz, wiem, że szalenie będzie mi się to podobało.
    Wprowadziłaś Kakashiego do histori! Jej! Jest to jedna z moich ulubionych postaci. Co prawda zmieniłaś trochę jego charakter, ale i tak jest cudny.
    Co tu dużo mówić. Bardzo ciekawe, bardzo dobrze napisane,wciągające, tajemnicze i oryginalne. Przepiękny szablon. Tyle emocji się w nim kryje.
    Dodaję Twojego bloga do zakładek na: http://sasuke-sakura-szukajac-milosci.blogspot.com/ i czekam na następny rozdział :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj! :)
    Trafiam na Twojego bloga przez przypadek, znalazłam go gdzieś w linkach, a z racji, że ostatnio przestudiowałam kilka dobrych blogów i już nie miałam siły czekać na dalsze epizody, bądź blogi się już skończyły szybko zaczęłam szukać nowej lektury. Jakoś ostatnio obsesyjnie czytuje blogi, nie książki, blogi. Doszłam do wniosku, że niektóre amatorskie FF są lepiej napisane i bardziej wciągające niż mój ideał - Stephen King.
    Tak więcej jestem tu i nie muszę chyba mówić z jak wielką przyjemnością zaczełam studiować, choć liczba rozdziałów nie usatysfakcjonowała mnie w ogóle! Tym bardziej czuję się gorzej, bo opowiadanie mnie wciągnęło, więc zamiast nacieszyć oko i wdrążyć się, znów czuje irytuacje i znów będę musiała czegoś poszukać, bo nie zniosę kolejnego bloga w kolejce ;D Tym bardziej, że zauważyłam, że częstotliwość dodawanych rozdziałów na blogach maleje wprost proporcjonalnie do talentu autorek. Czyli... im lepiej pisze, im bardziej CHCE ROZDZIAŁU tym dłużej go nie ma i zaewne i tutaj będę czekała DŁUGO!
    No niestety.

    A przechodząc do konkretów:
    Zdziwiło mnie to, że napotkałam się z perspektywą Sasuke. Zazwyczaj bohaterką przewodnią jest Sakura, a tutaj... niespodzianka.
    Zaskoczyło mnie to, że kreujesz Sasuke na takiego, jakim on rzeczywiście jest. Nie pokazujesz jego sielankowej przemiany i szczęśliwego, udanego życia w Konoha, lecz wręcz przeciwnie... i to mnie fascynuje.
    Sasuke nie zmienił się ani trochę. Próbuje, stara się, ale człowiek w którym zakorzeniło się zło już tak dogłębnie... czy ma szanse na spokojne życie i popijanie zupki z knajpie z mistrzem?
    O tyle absurdalne co śmieszne, chociaż czytam podobne blogi i podobają mi się ;D
    Niemniej jednak Twój Sasuke zasługuje na uznanie. To kierujące nim poczucie własnej dumy, że On! Uchiha! Wszyscy powinni trząść portkami. Czuję - tak swoją drogą - że on niedługo wybuchnie.
    Kolejny aspekt, przez który ośmieliłam się napisać, że twoje rozdziały będą rzadko, przytaczając na mój słownik: "Świetny blog, spodobał mi się, będę czytać" to Sakura!
    Tak!
    Nie wiem co się z nią stało. Była wzmianka. Przyśniła się Sasuke. "Nie zdołałem ochronić" Czyli mam przez to roumieć, że oa nie żyje? Czy po prostu zawieruszyła się gdzieś a wszyscy tak myślą? Może sympatyczny staruszek ją odnalazł a ona przez te lata kurowała się przed kominkiem zbijając bąki?
    Czy Sasuke naprawdę się nią przejmuje?! Ten zimny drań?!
    Tyle pytań... Dlatego jestem tak sfrustrowana w tym momencie. Znów będę czekać, chol***!
    A może Sakure odnaalazł Orochimaru i to teraz ona będzie jego kontenerem?! Haha ;D A to by była ironia.
    Jestem ciekawa jak to rozegrasz, czy nastąpi spotkanie Sakury i Sasuke - o ile ona żyje, czy będzie to romans, czy Sasuke na końcu faktycznie się zmieni, czy może Sakura będzie taka jak on? Czy może nic zz tych rzeczy, bo zaplanowałaś zupełnie coś innego.

    Błagam, powiadamiaj mnie o rozdziałach, jeśli łaska xD
    Moje GG - 45879999

    Żałuje, że nie mogę napisać nic więcej, ale naprawdę będę wyczekiwać kolejnego rozdziału i zalążka kolejnych informacji. :)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Despair - cudowne... po prostu cudowne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeeej, aż nie wiem co powiedzieć...
      Dziękuję bardzo. :D
      Piszę wolno, ale jestem w klasie maturalnej i w sumie czasu wolnego mam niewiele. :(

      Jeśli nie zapomnę to powiadomię, bo u mnie z pamięcią to różnie bywa. :D

      Usuń
  11. Zdziwiłam się czytając to wszystko z perspektywy Sasuke. To chyba pierwszy taki blog, z którym się spotkałam.
    Ten początek, ta wzmianka o Sakurze, jakoś mnie to zafascynowało.
    Poczułam w sobie niepokój. Kompletnie nie wiem czym spowodowany, ale te dwa rozdziały przeczytane naraz wpłynęły na mnie. Naprawdę niesamowity blog.
    Pozdrawiam, Halszka :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Szukałam jakiegoś ciekawego bloga SasuSaku. Przeglądam neta i widzę masę blogów słodkich, romantycznych i ogólnie "wielka miłość". Aż w końcu trafim tutaj i bardzo miło zaskoczyło mnie to co przeczytałam. Bardzo ciekawy pomysł i wykonanie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Czyli jednak. Kobietą ze snów była Sakura. A se zaje**ście to wymyśliłaś ^^ Ty szpryciaro ty jedna. Oj ty, ty, ty !
    Bardzo ciekawy rozdział. Postać Kakashiego bardzo mi się spodobała. Hymm.. co jeszcze. Mam nadzieję, że Sakura żyje. I ach tak. Kolejne Pytania. Kim jest kobieta obserwująca Sasuke i co mu podarowała? tyle pytań tak mało odpowiedzi :D
    Pozdrawiam... Karui-chan!

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy nastepna czesc? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jakoś po świętach. ^^ Będzie, będzie, nie zrezygnowałam. :D

      Usuń
  15. Boże drogi, nawet nie potrafię słowami wyrazić tego jak Ty pięknie potrafisz wszystko ująć w słowa. Piszesz wszystko tak dojrzale, każde słowo wszędzie pasuje. Twój styl pisania mnie zachwycił. Potrafisz tak wyrazić emocje postaci, że aż czasami wczuwa się w nie i przeżywa razem z nią. Pierwszy raz czytam bloga z perspektywy Sasuke i coś mi się wydaje, że mimo iż pierwszy, ten blog będzie najlepszy. Te tłumione uczucia. I uczucia do Sakury. Jej, wiesz jak ja Ci
    zazdroszczę? Masz naprawdę wielki talent, nie zmarnuj go, pisz, pisz coraz więcej. Boziu, ja nawet błędów nie znalazłam ;-;
    Nic dodać, nic ująć...

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaintrygował mnie początek! Jako ciekawska osóbka dostałam jakiejś podniety na wieść o niedokończonym śnie, który postawił pytanie: co się stało? A końcówka - super! Wreszcie jakieś wieści od NIEJ :)

    OdpowiedzUsuń